Katecheza 35: Eucharystia – Najświętsza Ofiara

Jedną z wielu nazw Mszy świętej jest „Najświętsza Ofiara”. Jeśli w czasie Eucharystii Bóg karmi nas swoim życiem, odbywa się to zawsze kosztem życia i śmierci Jezusa na krzyżu. W najbliższych katechezach spróbujemy odkryć właśnie ten wymiar Mszy świętej. Pozwoli nam to jeszcze bardziej zachwycić się Bogiem, Jego miłością i Jego poświęceniem. A gdy zrozumiemy jaką cenę poniósł Bóg, abyśmy mogli karmić się Chlebem Życia, będziemy o wiele głębiej przeżywali Mszę świętą. Nie jest to łatwy temat, dlatego dziś spróbujemy znaleźć odpowiedzi na trzy ważne pytania, które pomogą nam zrozumieć, czym jest Najświętsza Ofiara:

1) Po co Syn Boży stał się człowiekiem i umarł na krzyżu? Jest to pytanie o sens misji Jezusa.

2) Dlaczego krzyż? Chcemy zrozumieć sens cierpienia i to, czy nie stoi ono w sprzeczności z wizją Boga, który jest miłością?

3) Co ma wspólnego ofiara z Eucharystią? Chcemy odkryć związek jaki ma Eucharystia z męką i śmiercią Jezus

 

Zacznijmy od wyjaśnienia misji Jezusa. Biblia uczy nas, że gdy człowiek zgrzeszył, obraził Boga i ściągnął na siebie wszystkie straszliwe konsekwencje grzechu, zarówno w życiu doczesnym, jak i wiecznym. Konsekwencjami w życiu doczesnym jest to, że umieramy, cierpimy, chorujemy, starzejemy się, kłócimy się, na świecie są wojny, doświadczamy samotności, bezsensu i pustki w sercu. Konsekwencją grzechu w wieczności jest to, że nikt z nas nie zasługuje na Niebo. Należy nam się piekło i ani swoimi uczynkami, ani żadnymi ofiarami nie jesteśmy w stanie sami sobie pomóc.

Potrzebny był ktoś, kto pojedna człowieka z Bogiem oraz zniszczy grzech i wszystkie jego konsekwencje. Tej misji podjął się Jezus Chrystus – Syn Boży, który stał się człowiekiem i przez swoją śmierć pojednał nas z Ojcem, wprowadzając pokój między Niebem i Ziemią.

 

Dlaczego jednak umarł i cierpiał? Czy nie było innych sposobów? Czy Bóg Ojciec tak bardzo obraził się na człowieka i jedynym sposobem, żeby Go przebłagać, było poświęcenie w ofierze swojego Syna i Jego męczeńska śmierć?

Odpowiedzią na te wszystkie pytania jest miłość. Po pierwsze – Bóg Ojciec nie obraził się na człowieka, tak jak my obrażamy się na tych, którzy nas krzywdzą. Nie mógł się obrazić i przestać kochać tych, których stworzył i na których Mu zależy, bo przestałby być Bogiem. Obraza Boga polega natomiast na tym, że gdy grzeszymy, zadajemy Mu krzywdę. Krzywda wyrządzona przez kogoś kogo się naprawdę kocha, zadaje szczególny ból i tym właśnie ranimy serce Boga jako Jego ukochane dzieci.

 

Po drugie – co robi kochający syn, kiedy jego rodzony brat stał się przez swoje złe postępowanie smutkiem rodziców? Robi dwie rzeczy: stara się doprowadzić brata do opamiętania, a rodziców stara się kochać w dwójnasób: za siebie i za swojego zbłąkanego brata. Jest świadomy, jak bardzo Jego rodzice cierpią i właśnie to go pobudza do pokonania wszelkich trudów i do złożenia wszelkiej możliwej ofiary, aby pojednać skłóconą rodzinę.

Właśnie to uczynił Jezus! Najpierw z miłości do nas pokonał odległość Nieba i stał się jednym z nas, stał się naszym Bratem! Przyjął na siebie wszystko co ludzkie, z wyjątkiem grzechu. Zapłacił za to największą cenę: uniżenie, cierpienie i okrutna śmierć. Przez swoje poświęcenie, prawdziwie po synowsku, załagodził niedający się wypowiedzieć ból Ojca z powodu naszych grzechów, a dla nas stał się też znakiem, abyśmy się opamiętali i nawrócili. W Jezusie Chrystusie Bóg objawił więc zarówno swoją miłość, jak i swoją sprawiedliwość. Sprawiedliwość, ponieważ ustanawiając Przykazania Bóg musiał być wierny swojemu prawu, a miłość, bo jeśli zapłatą za grzech jest śmierć, ten wyrok wziął na siebie Syn Boży zamiast nas, udowadniając swoją miłość aż po wieczność.

 

A co to ma wszystko wspólnego z Eucharystią? Otóż Eucharystia objawia nam najgłębszy sens miłości i ofiary Jezusa. Benedykt XVI uczy, że słowa, które Syn Boży wypowiedział podczas Ostatniej Wieczerzy o tym, że z miłości oddaje życie za swoje owce, bez Jego śmierci byłyby jakby walutą bez pokrycia. Natomiast śmierć Jezusa bez tych słów, byłaby tylko wykonaniem wyroku bez wyraźnego sensu. Dlatego właśnie podczas ustanowienia Eucharystii Jezus wypowiada słowa „To jest ciało moje i Krew moja wydana za was”. Ponieważ dla Żydów oddzielenie ciała od krwi oznaczało śmierć, te słowa były dla uczniów jasnym przekazem, że Jezus sam, dobrowolnie, z miłości składa siebie w ofierze za grzechy całego świata. Ofiara ta zaczyna się już w Wielki Czwartek, a dopełnia na krzyżu w Wielki Piątek. Nie byłaby ona jednak zrozumiała bez Zmartwychwstania, gdzie miłość zwyciężyła śmierć i chciała zostać z nami po wszystkie dni, aż do skończenia świata. Dlatego Kościół naucza:

„Ofiara Chrystusa i ofiara Eucharystii są jedyną ofiarą. “Jedna i ta sama jest bowiem Hostia, ten sam ofiarujący – obecnie przez posługę kapłanów – który wówczas ofiarował siebie na krzyżu, a tylko sposób ofiarowania jest inny…”. A skoro w tej Boskiej ofierze, dokonującej się we Mszy świętej, jest obecny i w sposób bezkrwawy ofiarowany ten sam Chrystus, który na ołtarzu krzyża ofiarował samego siebie w sposób krwawy, ofiara ta jest naprawdę przebłagalna” (KKK 1367).

Być może trudno to wszystko pojąć samym rozumem. Ten temat będziemy zgłębiali jeszcze w kolejnych katechezach. A dziś niech nasze serca rozpali i oświeci modlitwa s. Faustyny:

„Boże, któryś jednym słowem mógł zbawić światów tysiące, jedno westchnienie Jezusa uczyniłoby sprawiedliwości Twojej zadość, ale Ty, o Jezu, sam podjąłeś tak straszną mękę za nas jedynie z miłości. Sprawiedliwość Ojca Twego była[by] przebłagana jednym westchnieniem Twoim, a wszystkie wyniszczenia Twoje są jedynie dziełem miłosierdzia Twego i niepojętej miłości. Ty, o Panie, odchodząc z tej ziemi, chciałeś pozostać z nami i pozostawiłeś sam siebie w Sakramencie Ołtarza, i otworzyłeś nam na rozcież miłosierdzie swoje. Nie ma nędzy, aby Cię wyczerpała; wezwałeś wszystkich do tej krynicy miłości, do tego źródła Bożego zmiłowania. Tu jest przybytek Twego miłosierdzia, tu lekarstwo na nasze niemoce. Do Ciebie, żywy zdroju miłosierdzia, ciągną wszystkie dusze: jedne – jak jelenie Twej miłości spragnione, inne – by obmyć grzechów ranę; inne – by zaczerpnąć siły, życiem zmęczone. Kiedyś konał na krzyżu, w tym momencie obdarzyłeś nas życiem wiekuistym; pozwalając sobie otworzyć bok swój najświętszy, otworzyłeś nam niewyczerpane źródło miłosierdzia swego; dałeś nam, co miałeś najdroższego, to jest krew i wodę z Serca swego. Oto wszechmoc miłosierdzia Twego, z niego płynie nam wszelka łaska” (Dz 1747).


Duchu Święty, który oświecasz serca i umysły nasze, dodaj nam zdolności i ochoty, aby ta Eucharystia była dla nas pożytkiem doczesnym i wiecznym. Przez Chrystusa Pana naszego.

Amen.