Katecheza 36: Eucharystia – Jezus Chrystus – Ofiara doskonała
„Najświętsza Ofiara” to jedno z najważniejszych określeń Eucharystii. Nie da się zrozumieć Mszy świętej ani chrześcijaństwa bez pojęcia ofiary, dlatego dziś spróbujemy zrozumieć, po co Panu Bogu nasze ofiary, a zwłaszcza ofiara Jezusa Chrystusa? Dużo podpowiedzi na ten temat znajdziemy w Starym Testamencie. Znajdują się tam bardzo szczegółowe opisy i prawa dotyczące składania ofiar, a jak wiemy, Prawo Mojżeszowe nie zostało przecież przez Pana Jezusa zniesione, lecz wypełnione.
Po co Izraelici składali Bogu ofiary? Najprościej mówiąc, aby zachować właściwy porządek świata i by pomóc człowiekowi w kontakcie z Bogiem. Ofiara była zawsze najwyższą formą modlitwy, bo gdy człowiek coś tracił, wyrażał przez to respekt wobec Boga. Gdy Izraelici składali ofiary z tego, co posiadali (zwierzęta, rośliny, pieniądze, złoto) przypominali sobie, że wszystko co mają, należy tak naprawdę do Boga.
Jednym z celów ofiary było więc dziękczynienie i uwielbienie Boga, co potwierdza jeden z psalmów w słowach „Tobie Boże złożę ofiarę pochwalną”. Ofiary składano również jako przebłaganie za grzechy. Ci, którzy mieli świadomość własnych grzechów, składali Bogu przez pośrednictwo kapłanów zwierzęta, które złożone na ołtarzu miały wyrażać skruchę i prośbę o przebaczenie grzechów. Izraelici przeczuwali również, że zwierzęta pełniły funkcję zastępczą, bo los zabitego zwierzęcia powinien spotkać każdego, kto przekroczy Prawo, a przecież „wszyscy zgrzeszyli i nie ma ani jednego sprawiedliwego” (Por. Rz 3,10).
Składanie ofiar było jedną z najważniejszych czynności religijnych Starego Testamentu. Nie zapominajmy, że ofiara była przede wszystkim stratą i poważnym wysiłkiem, zwłaszcza ekonomicznym. Ofiary musiały być bowiem złożone z najlepszych, zdrowych i dorodnych zwierząt, „bez skazy” oraz z najczystszej mąki. Było to obwarowane całą masą przepisów i miało na celu uczyć Izraelitów najwyższego szacunku wobec Boga, zabraniając składać ofiary z tego co zbywa, co kulawe czy chore.
Choć system ofiar w Starym Testamencie był bardzo rozbudowany, z biegiem czasu Izrael zaczął odkrywać trzy ważne prawdy dotyczące niewystarczalności ówczesnych ofiar.
Po pierwsze, nawet najlepsza ofiara, lecz składana przez nieuczciwego i grzesznego człowieka, nie była godna Boga. Bóg mógł jej po prostu nie przyjąć. Izrael zaczął odkrywać, że oprócz doskonałości fizycznej składanej ofiary, czymś dużo ważniejszym było serce tego, który ofiarę składał. Dawać Bogu w ofierze coś zdobytego drogą grzechu, było zwyczajną bezczelnością. Sam Bóg przez usta proroka Izajasza tak skarżył się na kult swojego ludu:
„Co mi po mnóstwie waszych ofiar? Obrzydłe Mi jest wznoszenie dymu, szabaty, zwoływanie świętych zebrać. Nie mogę ścierpieć już świąt i uroczystości. Nienawidzę całą duszą waszych świąt nowiu i obchodów; stały Mi się ciężarem; sprzykrzyło Mi się je znosić! Gdy wyciągniecie ręce, odwrócę od was me oczy. Choćbyście nawet mnożyli modlitwy, Ja nie wysłucham. Ręce wasze pełne są krwi” (Iz 1, 11-15).
Tymi słowami i my powinniśmy się przejąć, ponieważ mówią one, że każda ofiara człowieka, który swoim postępowaniem zaprzecza tej modlitwie, nie tylko nie będzie wysłuchana, lecz pobudza Boga do gniewu. Właśnie tę postawę rozdźwięku pomiędzy zewnętrznymi ofiarami, a niegodziwym sercem Jezus najbardziej wytykał faryzeuszom. Po drugie, wraz z upływem czasu Izrael coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że Bóg tak naprawdę nie potrzebuje żadnych ofiar i w niczym one Go nie wzbogacają. Nie chce On ofiar ze zwierząt, bo i tak wszystko do Niego należy. Nie pragnie też ofiar z ludzi, ponieważ stworzył ich do życia. Jeśli już czegoś Bóg pragnie, to ofiary z naszych serc, a więc naszej odpowiedzi na Jego miłość. Dlatego Król Dawid tak śpiewa w Psalmie 51, napisanym po jego grzechu z Batszebą:
„Ty się bowiem nie radujesz ofiarą i nie chcesz całopaleń, choćbym je dawał. Moją ofiarą, Boże [jest] duch skruszony; nie gardzisz, Boże, sercem pokornym i skruszonym”.
Jedyną ofiarą godną Boga jesteśmy my sami, gdy walcząc z naszym grzechem i egoizmem staramy się realizować przykazanie miłości: kochać Boga z całego serca, a bliźniego jak siebie samego.
Po trzecie, gdy Izraelici wraz z wygnaniem babilońskim stracili swoją świątynię i nie mogli już składać Bogu ofiar całopalnych, pojawiło się pytanie, jak wykorzystać ten trudny okres bez sprawowania kultu? Izrael otrzymał wtedy nowe doświadczenie. Nie mógł sprawować liturgii w świątyni, mógł jedynie cierpieć dla swojego Boga. Stąd zaczęło się rodzić przekonanie, że jedną z najlepszych i najszlachetniejszych ofiar jakie można złożyć Bogu jest właśnie miłość wyrażona cierpieniem.
Podsumowując drogę jaką przeszli Izraelici w rozumieniu czym jest ofiara, widzimy wyraźnie, że w składaniu ofiary nie chodziło o to, aby zmienić jakąś postawę w Bogu, wybłagać Jego litość czy błogosławieństwo, ale najważniejszym celem ofiary miało być wywołanie wewnętrznej i dogłębnej przemiany u składającego ofiarę. Niestety wszystkie starotestamentalne modlitwy i ofiary były niedoskonałe, a przez to bardzo często nieskuteczne, bo składali je ludzie o grzesznych rękach i nie prowadziły do tego, co najważniejsze – duchowej przemiany ofiarującego. Stały się one jednak zapowiedzią i przygotowaniem dla doskonałej Ofiary, jaką złożył swojemu Ojcu Jego Syn – Jezus Chrystus. On– jedyny sprawiedliwy stał się godny, aby zanieść nasze modlitwy do Boga Ojca. On złożył jedyny dar, godny Ojca – nie zwierzęta, lecz samego siebie. On – jako cierpiący Sługa Jahwe przez swoje cierpienie i krzyż dał Ojcu najwyższy dowód miłości i wierności.
Dlatego – jak uczy Kościół – nie ma skuteczniejszej i świętszej czynności w Kościele jak właśnie Msza Święta. Jej skuteczność jest jednak okupiona największym możliwym cierpieniem i poświęceniem, jakie tylko zna ludzkość. Dlatego właśnie Mszę świętą nazywamy Najświętszą Ofiarą, bo w doskonałej ofierze złożył się za nas sam Bóg. Niech męka Jezusa, która za chwilę dokona się po raz kolejny, ale już w bezkrwawy sposób w Eucharystii, poruszy nasze twarde serca do przemiany.
Posłuchajmy na koniec słów z Dzienniczka św. s. Faustyny:
„Dziś widziałam w czasie Mszy świętej Jezusa ukrzyżowanego. Jezus był przybity do krzyża i w wielkich mękach. Dusza moja została przeniknięta cierpieniem Jezusa, w duszy i ciele moim, chociaż w sposób niewidzialny, ale równie bolesny. O, jak straszne tajemnice dzieją się w czasie Mszy Świętej (…). Z jaką pobożnością powinniśmy słuchać i brać udział w tej śmierci Jezusa” (Dz. 913-914).
Prośmy w modlitwie do Ducha Świętego o dobre przeżycie Eucharystii jako OFIARY DOSKONAŁEJ naszego Zbawiciela.
Duchu Święty, który oświecasz serca i umysły nasze, dodaj nam zdolności i ochoty, aby ta Eucharystia była dla nas pożytkiem doczesnym i wiecznym. Przez Chrystusa Pana naszego.
Amen.