Katecheza 51: Oczekujemy Twego przyjścia w chwale
Gdy zdarza się coś dla nas nieprawdopodobnego, mówimy czasem „koniec świata” lub „apokalipsa”. Te słowa zazwyczaj nie wzbudzają w nas pozytywnych odczuć, bo kojarzą się albo z jakimś smutkiem, albo z sądem Bożym. Prawdopodobnie jednak nie zdajemy sobie sprawy z tego, że podczas Mszy świętej co najmniej kilka razy modlimy się o to, aby ten koniec świata już nastąpił. Jak go sobie wyobrażać i o co tak naprawdę się modlimy – tego się dowiemy w dzisiejszej katechezie.
Warto wiedzieć, że pierwszy Kościół bardzo mocno żył oczekiwaniem na powtórne przyjście Pana, które w teologii nazywamy paruzją. Nie lamentowali oni jednak z tego powodu, a wręcz przeciwnie, smucili się, że Pan Bóg się ociąga. Skąd taka tęsknota za końcem świata? Przede wszystkim dlatego, że wiedzieli na co oczekują. To co my nazywamy końcem świata, powinniśmy sobie bardziej wyobrażać jako dopełnienie całej historii zbawienia. Będzie to doprowadzenie losów świata do finalnego punktu, kiedy to dojdzie do upragnionego spotkania Oblubieńca – Jezusa ze swoją Oblubienicą – Kościołem. Historia osiągnie swoje spełnienie, miłość wylewająca się z serca Boga rozerwie Niebo i będziemy mogli już bez żadnej zasłony i przeszkód przebywać w ramionach Ojca. Pan Bóg otrze wtedy każdą łzę, wypełni każdą pustkę i samotność, wynagrodzi każde cierpienie złożone tu na ziemi dla Niego w ofierze. Będzie to stan takiego szczęścia, że „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, jak wielkie rzeczy zgotował Bóg tym, którzy Go miłują”.
Do tego spotkania w wieczności ma nas przygotować liturgia, którą sprawujemy tu na ziemi. Katechizm naucza:
„Podczas Ostatniej Wieczerzy sam Pan zwrócił uwagę uczniów na spełnienie się Paschy w Królestwie Bożym: “Powiadam wam: Odtąd nie będę już pił z tego owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę z wami nowy, w Królestwie Ojca mojego“. Za każdym razem, gdy Kościół celebruje Eucharystię, przypomina sobie tę obietnicę, a jego wzrok kieruje się do Tego, “Który przychodzi” Woła on w modlitwie o to przyjście Pana:
“Marana tha!”, “Przyjdź, Panie Jezu!” “Niech przyjdzie Twoja łaska, a przemini ten świat!” Kościół wie, że już teraz Pan przychodzi w Eucharystii, i przez nią jest obecny pośród nas.
Jednak ta Jego obecność jest zakryta. Dlatego sprawujemy Eucharystię” oczekując obiecanej nagrody i przyjścia naszego Zbawiciela Jezusa Chrystusa” i prosząc, byśmy mogli “wiecznie radować się Twoją chwałą, gdy otrzesz z naszych oczu wszelką łzę, bo widząc Ciebie, Boże, jaki jesteś, przez wszystkie wieki będziemy do Ciebie podobni i chwalić Cię będziemy bez końca przez naszego Pana Jezusa Chrystusa”
Nie mamy pewniejszego zadatku i wyraźniejszego znaku wielkiej nadziei na nowe niebo i nową ziemię, w której zamieszka sprawiedliwość, niż Eucharystia. Istotnie, ile razy celebruje się to misterium, “dokonuje się dzieło naszego odkupienia” i “łamiemy jedenchleb, który jest pokarmem nieśmiertelności, lekarstwem pozwalającym nam nie umierać, lecz żyć wiecznie w Jezusie Chrystusie”. (KKK 1403-1405)
Ten długi, lecz piękny fragment nauczania Kościoła, zwraca naszą uwagę na kilka ważnych rzeczy. Najpierw przypomina nam, gdzie jest nasze miejsce i cel naszego życia. Jesteśmy dziećmi wieczności. Nie zostaliśmy stworzeni tylko dla doczesności. Nasze miejsce, nasza ojczyzna jest w Niebie, przy sercu Boga. Tam jest spełnienie wszystkich naszych pragnień. Bez Boga jesteśmy niekompletni. Niebo, czyli zbawienie wieczne jest celem i sensem historii świata i historii naszego życia.
Za każdym razem, gdy sprawujemy Eucharystię wyrażamy naszą tęsknotę za przyjściem Pana. Jesteśmy jak Oblubienica, która wzdycha i oczekuje, aż przyjdzie jej Oblubieniec, bo tak tęskni za Nim. Oblubieniec rzeczywiście przyjdzie na końcu czasów, lecz żeby już teraz wypełnić pustkę serca swojej ukochanej, daje jej przedsmak uczty weselnej w postaci Eucharystii. Eucharystia to ten sam Jezus, którego bliskością będziemy się rozkoszowali w Niebie! Jedyna różnica jest taka, że teraz widzimy Jezusa pod zasłoną znaków chleba i wina, a w Niebie spotkamy Go takim jaki jest – w Jego uwielbionym Ciele, twarzą w twarz.
Ta tajemnica wyraża się w pięknym zdaniu zaczerpniętym z Apokalipsy: „Marana tha”. Ponieważ biblijni pisarze dla oszczędności miejsca nie oddzielali wyrazów, te dwa słowa możemy dziś tłumaczyć zarówno jako „Przyjdź Panie Jezu” oraz „Pan przychodzi właśnie teraz”. To jest istota Mszy świętej. Gdy w niej uczestniczymy z jednej strony wyrażamy naszą wielką tęsknotę za wiecznym szczęściem i modlimy się o jak najszybsze przyjście tego królestwa. Tę prawdę wyrażamy chociażby w aklamacji po przeistoczeniu „Głosimy śmierć Twoją, Panie Jezu, wyznajemy Twoje zmartwychwstanie, i oczekujemy Twego przyjścia w chwale”. Jednocześnie wiemy i mamy pewność, że Bóg już teraz z nami jest. Eucharystia jest tego największym dowodem i potwierdzeniem, a gdyby ktoś potrzebował jeszcze większych dowodów, Kościół zna wielką ilość cudów eucharystycznych, które potwierdzają, że po konsekracji chleb staje się żywą tkanką mięśniową człowieka umierającego w potwornej agonii,
tzn. następuje rzeczywista zmiana substancji chleba w substancję Ciała Chrystusa. Podobnie jest z winem.
Eucharystia ma więc karmić i podtrzymywać naszą tęsknotę za Niebem. Bardzo często wcale nie mamy takich pragnień, żeby spotkać się z Jezusem w wieczności. Często nie myślimy o tym, bo pochłaniają nas codzienne sprawy. Nieraz również nasz grzech sprawia, że boimy się tego spotkania. Dlatego właśnie powinniśmy jak najczęściej karmić się Jezusem, który sam chce rozpalić w nas ogień miłości i tęsknotę. On nie może się już doczekać tego spotkania, kiedy ogarnie nas swoją miłością i dlatego już teraz, w Komunii świętej, chce nasycić nas pokarmem na życie wieczne.
Już za chwilę spotkamy się twarzą w twarz z żywym Bogiem. Będzie On ukryty pod zasłoną sakramentalnych znaków, lecz jest to ten sam Bóg i ta sama liturgia, która celebrowana jest w Niebie, w wieczności, w niebiańskim mieście Jeruzalem, w sercu Trójcy Świętej. Prośmy zatem Ducha Świętego, aby sprawił, że będziemy dostrzegać znaki Bożej obecności w Eucharystii i stali się godnymi oglądania Jezusa Chrystusa w pełni, w Niebie.
Duchu Święty, który oświecasz serca i umysły nasze, dodaj nam zdolności i ochoty, aby ta Eucharystia była dla nas pożytkiem doczesnym i wiecznym. Przez Chrystusa Pana naszego.
Amen.