Pielgrzymi nadziei 10: „Gdy życie przestaje mieć smak…”

Gdy życie przestaje mieć smak… Czasami możemy mieć wrażenie, że nasze modlitwy pozostają bez odpowiedzi i że tylko niepotrzebnie naprzykrzamy się Bogu. Stopniowo ucieka wtedy z nas radość życia. Przestajemy wierzyć, że coś się zmieni, a życie – pozbawione pasji, nadziei i wewnętrznego ognia – staje się nudne i monotonne. Bóg jednak nigdy nie zostawia nas samych w takich momentach. Przychodzi, by na nowo rozpalić nasze serca i obudzić w nas zarówno nasze, jak i swoje pragnienia. Dlatego jeśli masz poczucie, że Bóg cię nie słyszy – nie trać nadziei! Wręcz przeciwnie, wzmacniaj swoją ufność, ponieważ owoce twojej wytrwałej modlitwy mogą być piękniejsze, niż się spodziewasz.

 

 

Świat zmieniają marzyciele i wizjonerzy. Od innych ludzi różnią się tym, że mają wielkie pragnienia, które wytrwale pielęgnują. Wierzą, że te marzenia mogą się spełnić. To właśnie one nadają ich życiu pasję i kierunek, a dzięki temu marzenia powoli zamieniają się w rzeczywistość. Słowo Boże przypomina nam jednak, że ostatecznie to Bóg jest sprawcą naszych pragnień i działań (por. Flp 2,13). Dlatego jako uczniowie Jezusa głęboko wierzymy, że wiele naszych marzeń i pragnień to pragnienia zaszczepione przez samego Boga. Codzienność i pęd życia często jednak sprawiają, że te marzenia zaczynają w nas gasnąć. Jeśli ich nie podejmujemy i nie pielęgnujemy, bezwiednie wrzucamy je do koszyka z napisem: „nierealne, niemożliwe, nie dla mnie”. Koszyk ten szybko zmienia się w „wygasłe, niezrealizowane, zapomniane marzenia”, a potem dziwimy się, że nasze życie mija dzień za dniem, bezbarwnie i bez nadziei.

 

 

Bóg, który zasiał w nas swoje pragnienia, nie godzi się na bylejakość naszego życia. Dlatego dopuszcza różne sytuacje, które mają na celu wydobycie z naszych serc tego, co w nie włożył. Jedną z takich sytuacji widzimy w Ewangelii, w scenie spotkania Jezusa z Syrofenicjanką. Ta kobieta, będąca poganką, miała jedno wielkie pragnienie: uzdrowienie swojej córki z mocy złego ducha. Znamy dobrze tę historię i często zadziwia, a nawet gorszy nas początkowa oschłość Jezusa. Musimy jednak pamiętać, że Bóg wszystko co czyni, robi z miłości. To dlatego Jezus rozmawia z tą kobietą w taki sposób, aby wydobyć i wzmocnić w niej prawdziwą wiarę. Ona nie przeraża się tą pozorną oschłością Boga, nie rezygnuje pomimo trudności i przez to staje się przykładem wiary większej niż wielu Izraelitów. Nigdy nie odkryłaby tej siły, gdyby nie doświadczyła tak trudnej sytuacji. Podobnie dzieje się także w naszym życiu. Choć to filozofowi Sokratesowi przypisuje się tzw. „metodę majeutyczną” – polegającą na wydobywaniu ukrytej wiedzy, pragnień czy cnót przez odpowiednie pytania i dialog – możemy powiedzieć, że w istocie sam Bóg stosuje wobec nas podobną metodę. Robi to szczególnie wtedy, gdy nasze życie traci smak.

 

 

To Bóg, który „gorąco pragnął” spożyć Paschę z uczniami, który na krzyżu powiedział „pragnę”, który przyszedł „ogień rzucić na ziemię” i pragnie, aby już zapłonął (por. Łk 12,49), z miłości do nas zniósł najgłębszą ciemność i cierpienie krzyża, aby Jego wielkie pragnienia się spełniły. A co z nami? Albo nie mamy czasu na marzenia, albo o nich zapominamy, albo poddajemy się przy pierwszej trudności. Co wtedy zostaje z naszych pragnień? Smutne, puste życie bez pasji i smaku. Dlatego właśnie Kościół daje nam czas łaski i przypomina, że jesteśmy „pielgrzymami nadziei”. To znaczy – nigdy nie jest za późno, również dla twoich marzeń i pragnień, które być może zakopałeś głęboko w sercu, a które może są nawet pragnieniami samego Boga!

 

 

Zadaj dziś sobie pytania:

– W czym utraciłeś nadzieję albo pozwoliłeś jej zwiędnąć?

– Gdzie poddałeś się i zgodziłeś się na życie pozbawione smaku?

– Dlaczego szarość codzienności wydała się bezpieczniejsza niż szaleństwo wiary i odwaga wyjścia poza strefę komfortu?

Warto zmierzyć się z tymi pytaniami, które dziś Duch Święty stawia przed tobą. Bo chce wydobyć z ciebie to, co wydobył z Syrofenicjanki: prawdziwe pragnienie, pasję i odwagę walki do końca.
Z tych trudnych zmagań może zrodzić się wielkie dobro – jeśli tylko pozwolisz Bogu rozpalić na nowo to, co wygasło.

 

 

 

 

Zatem prośmy Ducha Świętego, aby każdy z nas nie tracił nadziei, wzmacniał swoją ufność w wytrwałej modlitwie, aby życie nasze zachowało Boży smak.

 

 

 

 


Duchu Święty, który oświecasz serca i umysły nasze, dodaj nam zdolności i ochoty, aby ta Eucharystia była dla nas pożytkiem doczesnym i wiecznym. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.