Katecheza 12: Liturgia – inicjatywa Boga
[Niedziela 27.02.2022 r – 12 rozważanie]
Wydaje się, że wielu z nas żyje w przekonaniu, iż kluczowe w byciu chrześcijaninem jest to, co my robimy dla Boga. Uczono nas przecież, że najważniejsze są: modlitwa, zachowywanie Bożych przykazań i troska o drugiego człowieka. Nie ulega wątpliwości, że to jest ważne, bo – jak pisze św. Jakub:
„wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie” (Jk 2,17).
Jednak trzeba pamiętać, że to nie nasz wysiłek jest najważniejszy. Bo ważniejszy jest wysiłek Boga, podjęty dla naszego zbawienia. Podkreśla to św. Jan w jednym ze swoich listów, kiedy pisze:
„W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał swojego Syna jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy” (1J 4,10).
Zanim więc zapytamy o to, co my możemy zrobić dla Boga, zapytajmy najpierw o to, co Bóg zrobił dla nas. Na to pytanie odpowiada nam każda Msza św.
Często w odniesieniu do niej używamy słowo „liturgia” i mówimy, że np. uczestniczymy w „liturgii Mszy świętej”. To słowo kojarzy nam się zazwyczaj z kultem, a więc tym, co my robimy dla Boga. Tymczasem w swoim pierwotnym znaczeniu to słowo odnosi się o wiele bardziej do tego wszystkiego, co Bóg czyni dla nas. W klasycznej grece wyrażenie leitourgia [czyt. lejturgija] oznaczało bowiem „dzieło dla ludu”. „Liturgią” było to, co tamtejsza arystokracja robiła dla reszty społeczeństwa. Dla przykładu, igrzyska – to również była leitourgia [czyt. lejturgija], a ich sponsora nazywano leitourgos [czyt. lejturgos]. Zatem „liturgią” nazywamy dziś to wszystko, co Bóg uczynił dla nas w całej historii zbawienia, począwszy od stworzenia świata, aż po śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa. Dlatego liturgia nie jest „ludzka”, ona jest „święta i Boska”. Liturgia jest tym, co Bóg czyni dla człowieka, a nie tym, co człowiek robi dla Boga. To, co potocznie nazywamy liturgią, jest w gruncie rzeczy jedynie celebrowaniem tego, co Bóg zrobił dla nas w historii zbawienia, której kulminacją jest męka i zmartwychwstanie Chrystusa. Można więc powiedzieć, że to nie Kościół stworzył liturgię, ale to liturgia stworzyła Kościół.
Jeśli tego nie zrozumiemy, chrześcijaństwo będzie kojarzyć się nam z wielkim wysiłkiem. Ilu z nas chodzi na Mszę świętą tylko dlatego, że taki jest obowiązek? Jakie skojarzenia budzą w nas na słowa: modlitwa, nawracanie się, spowiedź? Jeśli nasz udział we Mszy świętej traktujemy jako ciężar, powinniśmy wracać myślami do tego, co Bóg już uczynił dla nas. Liturgia nie ma być dla nas ciężarem, tylko odpowiedzią miłości na miłość.
Aby to lepiej zrozumieć, przypomnijmy sobie historię, gdy Bóg na Górze Synaj dał Izraelowi Dekalog. Przykazania nie zaczynają się wcale od tego, co Lud Wybrany ma robić dla swojego Boga, lecz pierwszym zdaniem jest przypomnienie, co Bóg wcześniej uczynił dla nich. Są to słowa:
„Jam jest Pan Bóg Twój, który Cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli”.
Bóg więc najpierw przypomina, co zrobił dla Izraela a dopiero potem prosi swój lud, by w odpowiedzi na to Izraelici odpowiedzieli swoją wiernością i miłością. Taka jest kolejność! Jeśli więc mamy problemy z przestrzeganiem przykazań, wracajmy do fundamentów, czyli inicjatywy Boga. Prośmy, aby liturgia dała nam doświadczenie, że Bóg jest we wszystkim pierwszy: On pierwszy nas umiłował i umarł za nasze grzechy, czeka tylko na naszą odpowiedź miłości.
Już za chwilę będziemy mogli tego doświadczyć. Na tej Mszy świętej wydarzy się dokładnie to, co stało się w Wieczerniku, o czym czytamy u św. Jana Ewangelisty. Za chwilę zasiądzie z nami do stołu Jezus. Od chwili, gdy kapłan wypowie słowa „Pan z wami” Jezus rozpocznie swoją arcykapłańską modlitwę. Będzie się modlił za nas, we wszystkich naszych sprawach i za cały świat. On jedyny wie, o co i jak się modlić. Doskonale zna nasze serca. Da nam również dzisiaj swoje słowo, potem ustami kapłana je wyjaśni i jeszcze bardziej wzbudzi pragnienie spotkania. Uklęknie przed tobą, zdejmie swoje szaty i zacznie ci obmywać stopy. Będzie ci służył swoją Miłością. Złoży też siebie na ołtarzu jako doskonałą ofiarę i spyta, czy będzie mógł wejść to twego serca. Jeśli go zaprosisz, przyjdzie wraz z całym Niebem, z niewyobrażalną miłością, z wszystkimi potrzebnymi ci łaskami i darami na dziś i na najbliższy tydzień. Obdarzy cię swoją miłością, abyś mógł kochać i przebaczać swoim najbliższym. Przyniesie ci siłę i moc, abyś cierpliwie znosił trudne sytuacje. Przyjdzie z nadprzyrodzonym pokojem, czyli nie takim jaki daje świat; On jeden jest w stanie uciszyć wszystkie burze twojego serca. Jak uczy św. ojciec Pio Jezus w Komunii świętej złoży na twoich ustach i sercu pocałunek miłości. A na końcu Mszy Świętej sam Bóg pobłogosławi tobie na nadchodzący czas. Pobłogosławi, czyli będzie ci dobrze życzył i kibicował ci w każdej dobrej rzeczy, którą robisz. Nie tylko dobrze życzy, ale da też wszystkie potrzebne łaski, abyś miał siły, radość i chęci do codziennego nawracania się, do modlitwy i do tego, aby kochać innych.
To tylko małe streszczenie tego, co się dzieje na każdej Mszy świętej. Widzimy, że Bóg jest we wszystkim pierwszy. Inicjatywa należy do Niego. Prośmy Ducha Świętego, aby pozwolił nam zrozumieć te święte tajemnice i abyśmy dziś umieli godnie odpowiedzieć na to, co Pan Bóg uczynił i wciąż czyni dla nas.
Duchu Święty, który oświecasz serca i umysły nasze, dodaj nam zdolności i ochoty, aby ta Eucharystia była dla nas pożytkiem doczesnym i wiecznym. Przez Chrystusa Pana naszego.
Amen.