Katecheza 16: Adoracja – jak się modlić ?

[Niedziela 27.03.2022 r – 16 rozważanie]

Jednym z problemów tych, którzy chcieliby regularnie przychodzić na adorację Najświętszego Sakramentu, jest to, że bardzo często nie wiemy jak się wtedy modlić. Jeśli ma ona trwać kilkanaście minut lub wręcz całą godzinę – tzw. godzinę świętą, powstaje pytanie: co robić przez tyle czasu? Mówić różaniec, czytać Biblię, czy bardziej słuchać? W dzisiejszej katechezie odpowiemy na te pytania.

 

Warto zacząć od tego, że każda modlitwa jest czymś bardzo osobistym i każdy ma swoją własną drogę. Modlitwy po prostu uczymy się modląc. Jednak bardzo ważne jest, abyśmy już od samego początku wiedzieli, że nie tyle chodzi o nauczenie się jakichś technik, tylko o to, aby zrozumieć, że każda modlitwa, a zwłaszcza kontemplacyjna, jest darem łaski. Święta Joanna de Chantal [czyt. de Szantal] mówiła:

„Najlepsza metoda modlitwy wewnętrznej polega na tym, żeby jej wcale nie posiadać, gdyż modlitwy nie opanowuje się dzięki sztuce (dziś powiedzielibyśmy – technice), lecz dzięki łasce”.

Oznacza to, że nie ma zespołu reguł, sposobów postępowania, które wystarczy raz zastosować, żeby się dobrze modlić. Prawdziwa modlitwa jest darem, którego Bóg udziela za darmo, ale trzeba wiedzieć, w jaki sposób go przyjąć. Gdyby modlitwa była techniką, część osób okazałaby się do niej uzdolniona a część nie. Musimy natomiast wiedzieć, że każdy człowiek, zgodnie ze swoją osobowością, ze swymi darami i słabościami jest zdolny, jeśli wiernie odpowiada łasce Bożej, do prowadzenia głębokiego życia modlitwy. Powołanie do mistycznego zjednoczenia z Bogiem w modlitwie jest równie powszechne, jak powołanie do świętości. Absolutnie nikt nie został z tego wykluczony. Dlatego Jezus nie zwraca się do jakiejś duchowej elity, lecz do wszystkich bez wyjątku, gdy mówi:

„Módlcie się w każdym czasie” (Łk 21, 36)

oraz

„Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który widzi w ukryciu, a Ojciec twój, który widzi w ukryciu odda tobie” (Mt 6, 6).

Pierwszy wniosek jaki z tego płynie, to nie przywiązywać zbytniej uwagi do naszych własnych metod i sposobów modlitwy. Mamy się skupić na Bogu, a nie na nas samych, a to jest właśnie istotą adoracji: wpatrywać się i skupiać na Jezusie. Mamy po prostu podjąć wysiłek, aby dojść do takiego nastawienia serca, że to Bóg jest w modlitwie najważniejszy, a On będzie nas w tej modlitwie prowadził. Gdy zaczynamy się modlić przed Najświętszym Sakramentem, z całego serca powinniśmy wierzyć najpierw, że Bóg jest tam obecny. Niezależnie od tego czy to czujemy, czy też nie; niezależnie od naszych zasług, przygotowania, zdolności czy też braku formułowania pięknych zdań; niezależnie od naszego wewnętrznego stanu – Bóg jest przy nas, patrzy na nas i nas kocha. Jest tutaj nie dlatego, że na to zasługujemy czy też dlatego, że to odczuwamy. Jest tutaj, bo jest to żywy Bóg, obecny w sakramencie Eucharystii. Choćbyśmy byli w najbardziej pożałowania godnym stanie wewnętrznym, z odczuciem, że Bóg nie tylko jest nieobecny, ale że nas opuścił, nigdy nie możemy poddawać w wątpliwość Jego miłującej i przyjmującej obecności. On sam mówi:

„Tego, kto do mnie przychodzi, nie odrzucę od siebie” (Ja 6, 37).

Znacznie wcześniej, zanim przed Nim staniemy, On już tam jest, bo On sam jest inicjatorem tego spotkania. Jest naszym Ojcem i czeka na nas bardziej niż my sami na Niego. Bóg pragnie nieskończenie bardziej spotkać się z nami, niż my sami z Nim.
Drugą cechą modlitwy adoracji, oprócz wzbudzania w sobie świadomości obecności żywego i kochającego Boga, powinna być nasza wytrwałość. Musimy być absolutnie pewni tego, że o ile wytrwamy na modlitwie, otrzymamy wszystko o co prosimy, a nawet dużo więcej. Nawet jeśli mamy wrażenie czegoś zupełnie przeciwnego, że stoimy w miejscu, a modlitwa nie przynosi żadnych widzialnych owoców, jakich się po niej spodziewaliśmy i w ogóle nic się w nas nie zmienia, nie wolno się zniechęcać, lecz nadal być pewnym, że Bóg spełni swoją obietnicę:

„Proście, a będzie Wam dane; szukajcie a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi otrzymuje; kto szuka znajduje, a kołaczącemu otworzą” (Łk 11, 9-10).

Nie dlatego, że na to zasługuję, lecz dlatego, że Bóg tak obiecał. Pokusa przerwania modlitwy jest dlatego tak częsta, że na początku nie widać jej owoców. Pokusa ta powinna być natychmiast odepchnięta przez akt wiary w obietnicę, którą Bóg wypełni we właściwym czasie. Czytamy o tym w Słowie Bożym:

„Trwajcie więc cierpliwie bracia, aż do przyjścia Pana. Oto rolnik czeka wytrwale na cenny plon ziemi, dopóki nie spadnie deszcz wczesny i późny. Tak i wy bądźcie cierpliwi i umacniajcie serca wasze, bo przyjście Pana jest już bliskie” (Jk 5, 7-8).

Jak zatem modlić się podczas adoracji? Tak jak nas Duch Święty będzie prowadził! Mamy być pewni Bożej obecności, skupić się na Jezusie i być wytrwałym, a cała reszta będzie powoli przychodzić. Możemy rozważać Biblię, czytać jakaś pobożną lekturę duchową, modlić się na różańcu, modlić się swoimi słowami. Ważne, aby oprócz naszego mówienia, nastawić się też na ciszę i słuchanie:

„Mów Panie, bo sługa Twój słucha”.

Nie bójmy się więc ciszy i tego, że pozornie nic się nie dzieje! Zazwyczaj to my jesteśmy na modlitwie aktywni i my mówimy. Pozwólmy, żeby w czasie adoracji Pan Bóg był bardziej aktywny niż my.
A gdy będziemy zmęczeni i wyczerpani tak, że ciężko będzie się modlić, ofiarujmy Panu swoją bezsilność. Ważne, aby żadna trudność nie stała się wymówką do zrezygnowania z modlitwy.
Podsumowaniem naszych dzisiejszych rozważań niech będą słowa św. ojca Pio:

„Przed Jezusem obecnym w Najświętszym Sakramencie wzbudzaj święte uczucia, rozmawiaj z Nim, módl się i trwaj w Objęciach Umiłowanego”.

 


Duchu Święty, który oświecasz serca i umysły nasze, dodaj nam zdolności i ochoty, aby ta Eucharystia była dla nas pożytkiem doczesnym i wiecznym. Przez Chrystusa Pana naszego.

Amen.