Katecheza 22: Adoracja – nastawienie duchowego kompasu

Pewnego razu w Niemczech odbyły się rekolekcje na hali sportowej dla 14 tysięcy ludzi. Jeden z uczestników tego wydarzenia zachwycił się tam dziewczyną z zespołu muzycznego prowadzącego uwielbienie. Nie mógł się nadziwić, skąd miała ona tyle odwagi, żeby poprowadzić modlitwę i z taką swobodą zaśpiewać dla Pana Boga wobec 14 tysięcy ludzi.

Gdy rozmawiał o tym z organizatorem rekolekcji, ten odpowiedział:

„Też nie miałbyś problemu z widownią, gdybyś tak jak ona, od kilkunastu lat przychodził codziennie adorować Boga w naszym domu modlitwy. Wiele razy, gdy przychodziła na modlitwę, była w kaplicy sam na sam z Panem Jezusem. Śpiewała tylko dla niego. Przez te wszystkie lata, gdy jej jedyną widownią był Bóg, nauczyła się, że tylko na Jego opinii ma jej zależeć”.

 

Ta historia uświadamia nam, że gdy spędzamy czas z Bogiem na adoracji, dokonuje się w nas proces, który można by nazwać „nastawianiem duchowego kompasu”. Kompas – jak wiadomo – jest to urządzenie, które ma wskazywać północ. Gdy podróżnik wie, gdzie jest północ, będzie wiedział wszystko inne. Gdy jednak kompas się rozreguluje, najlepsza mapa nie pomoże, bo punkt odniesienia jest zły.

 

Takim duchowym kompasem dla każdego z nas jest sumienie. Jeśli jest ono dobrze uformowane, naszym jedynym punktem odniesienia staje się Jezus. On jest wtedy dla nas największym autorytetem, a Jego słowa stają się fundamentem dla wszystkich naszych decyzji. Jedyne co się liczy, to Jego zdanie, a nie to, co myślą o nas inni lub my sami. Aby tak się stało, potrzeba czasu, a najskuteczniejszym sposobem na to jest praktyka codziennej adoracji Najświętszego Sakramentu, która rodzi dwa piękne owoce.

1) Pierwszym z nich jest nadprzyrodzona pewność. Ktoś, kto spędza czas na adoracji Najświętszego Sakramentu i widzi jak ten czas owocuje w jego życiu, zaczyna doświadczać co znaczą słowa św. Pawła: „wszystko mogę w tym, który mnie umacnia”.

Nie ma takich przeszkód czy trudności w życiu, których byśmy nie pokonali, bo wiemy, że jest z nami Bóg obecny w Eucharystii. Na adoracji odkrywamy, że jest On naszym Obrońcą, naszą siłą i mocą, a ten kto Mu zaufał, nigdy się nie zawiedzie. Dzięki temu nie boimy się tego, co myślą i mówią o nas inni, ponieważ jedynym na którego opinii nam zależy jest Jezus. Postawa ta uwalnia od lęku, nie trzeba grać, udawać. Można być sobą.

2) Drugim owocem codziennej adoracji jest niezwykła pokora. Nie jest ona wcale myśleniem o sobie gorzej, tylko myśleniem mniej. Człowiek pokorny to ten, który zna całą prawdę o sobie, a więc wie, że jest kimś niezwykle ważnym i wartościowym w oczach Boga, ale również wie, że jest słabym grzesznikiem, który przed Bogiem jest wielką nędzą. Tę prawdę o nas pomaga nam odkryć właśnie adoracja. Gdy przebywamy sam na sam z Jezusem, widzimy siebie nie tak, jak widzą nas inni, czy jak my sami chcielibyśmy przed sobą wyglądać, ale uczymy się widzieć siebie, tak jak widzi nas Bóg.

Zaczynamy dostrzegać zarówno całe nasze piękno i obdarowanie, czego być może do tej pory nie widzieliśmy lub nie byliśmy świadomi. Adoracja wydobywa także z głębin naszego serca na światło dzienne nasze grzechy i słabości, które do tej pory były schowane, ukryte lub zagłuszone.

Arcybiskup Fulton Sheen [czyt. Szin] napisał:

„Życie w grzechu, ciężkim lub powszednim staje się nie do zniesienia dla człowieka, który praktykuje codzienną adorację. Przypomina ono przebywanie w towarzystwie lekarza, który ostrzega nas o rozprzestrzeniającym się raku. W końcu czujemy potrzebę poproszenia Boskiego Lekarza, aby nas uleczył. Dzięki adoracji, żaden grzech nie jest grzechem ukrytym, nie istnieją żadne wytłumaczenia. Wydobywamy grzech z naszej kryjówki i kładziemy go przed Bogiem. Zawsze wiedzieliśmy, że Bóg widzi nasz grzech, lecz w godzinie adoracji my go widzimy. Nasze grzechy ukazywane są naszym oczom nie jako ludzka słabość, lecz jako ponowne ukrzyżowanie Chrystusa”.

Codzienna adoracja pilnuje nasze sumienie i przestrzega przed grzechami. Ktoś kto przebywa tak blisko z Jezusem otrzymuje Jego wzrok i zaczyna widzieć zarówno niezwykłe działanie Boga w swoim życiu, jak też swoją wielką słabość i grzeszność. Im bliżej jesteśmy prawdy, tym widzimy więcej. Jeśli natomiast nie widzimy swoich grzechów – jest z nami bardzo źle.

 

Nie bójmy się więc adoracji! Jezus powiedział, że gdy poznamy Prawdę, Prawda nas wyzwoli. Wyzwolić oznacza w Biblii rozwiązywać różne problemy i przynieść pełnię radości. Gdy będziemy praktykować tę modlitwę, nieraz będziemy musieli pogodzić się z gorzką pigułką prawdy o nas, którą nam Pan Bóg pokaże. Ostatecznie zawsze wyjdziemy na tym dobrze, nabierając przy okazji nadprzyrodzonej pewności i pokory.

Nie zwlekajmy z właściwym nastawieniem naszego duchowego kompasu, bo jak mówił w 1999 roku w Wadowicach Jan Paweł II – “Czas ucieka, wieczność czeka“.

Możemy zacząć już od najbliższego czwartku, gdy jak w każdy pierwszy czwartek miesiąca będzie możliwość całonocnej adoracji Pana Jezusb w Najświętszym Sakramencie. W naszej parafii mamy wiele możliwości do adorowania Najświętszego Sakramentu. Poza pierwszym czwartkiem jest adoracja w każdą środę po mszy wieczornej i rano w każdą pierwszą sobotę, a także podczas nabożeństw majowych, czy czerwcowych.

 

Zastanówmy się dziś, kto jest dla nas najwyższym autorytetem i na czyjej opinii nam najbardziej zależy. Jeśli nie jest to Jezus, niech adorowanie Go w Najświętszym Sakramencie będzie dla nas lekarstwem, które przywróci Jego pierwszeństwo i autorytet w naszym życiu.


Duchu Święty, który oświecasz serca i umysły nasze, dodaj nam zdolności i ochoty, aby ta Eucharystia była dla nas pożytkiem doczesnym i wiecznym. Przez Chrystusa Pana naszego.

Amen.