Katecheza 28: Komunia – Bóg dzieli z nami swoje życie

W ostatniej katechezie usłyszeliśmy, że Bóg w liturgii dzieli się z nami swoim życiem, zwłaszcza, gdy przyjmujemy Go w Komunii Świętej. Choć brzmi to z pewnością pięknie i wzniośle, trochę trudno sobie wyobrazić, co konkretnie mamy rozumieć przez „życie Boga”. Dlatego spróbujemy dziś wytłumaczyć co dzieje się, gdy przyjmujemy Komunię Świętą. Zacznijmy od cytatu z adhortacji papieża Franciszka na temat świętości. Pisze on:

„Można kochać bezwarunkową miłością Pana, ponieważ Zmartwychwstały dzieli swe potężne życie z naszym delikatnym życiem: „Jego miłość nie ma granic i raz dana nigdy nie została wycofana. Była bezwarunkowa i pozostała wierna. Taka miłość nie jest łatwa, ponieważ często jesteśmy bardzo słabi. Jednak, abyśmy starali się kochać tak, jak Chrystus nas umiłował, On sam dzieli się z nami swoim własnym zmartwychwstałym życiem. W ten sposób nasze życie ukazuje Jego moc w działaniu nawet pośród ludzkiej słabości” [GE 17].

 

Zwróćmy uwagę na kilka ważnych tematów, które poruszył Papież. Po pierwsze, Jezus w Eucharystii chce dzielić z nami swoje życie. Jest wielka różnica pomiędzy odwiedzinami znajomych na dwie godziny, a wprowadzeniem się do czyjegoś mieszkania. Pragnieniem serca Boga jest to, aby być z nami w naszej codzienności, aby z nami mieszkać, przebywać i dzielić z nami nasze smutki, radości i problemy. Taki jest sens przypowieści o winnym krzewie. Jezus mówi w niej: „wytrwajcie w miłości mojej”, co można równie dobrze przetłumaczyć: „zamieszkajcie w miłości mojej”. Jezus chce być kimś obecnym i ważnym w naszym życiu 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, 365 dni w roku. Niektórych z nas to może przerażać, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, gdy tak bardzo dbamy o swoją prywatność i niezależność. Posłuchajmy jednak, co będzie się działo, gdy zaprosimy Jezusa do naszego życia nie tylko na godzinę w tygodniu, lecz na stałe. Mówi o tym Jezus w Ewangelii spisanej przez św. Jana:

 

„Wytrwajcie we Mnie, a Ja [będę trwał] w was. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie – jeśli nie trwa w winnym krzewie – tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie. Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami. Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna”. (J 5, 4-11).

 

Czy trzeba jeszcze kogoś przekonywać do tego, by zaproszenie Jezusa potraktować na poważnie? Przecież to On obiecuje – a jest Bogiem, więc jest wierny swojemu Słowu, że gdy złączymy nasze życie z Jego życiem, o cokolwiek będziemy prosić, to nam się spełni i w dodatku Ojciec ucieszy się z tego, doznając chwały. Nie tylko Ojciec ucieszy się, ale i my doświadczymy radości i to – jak czytamy w Ewangelii – radości pełnej, której największy smutek czy cierpienie nie będzie w stanie zabrać.

 

Oprócz spełnienia próśb i radości, Jezus obiecuje również, że gdy będziemy z Nim zjednoczeni, nasze życie będzie przynosiło obfite owoce. Oznacza to, że będąc w jedności z Jezusem będziemy widzieć, jak nasze życie się rozwija i kwitnie. Będziemy mogli dostrzec, jak Bóg działa w naszym życiu, wchodząc we wszystkie sfery życia: pracę, rodzinę, finanse, zdrowie. Bez Niego nic przecież nie możemy uczynić.

 

Aby te wszystkie piękne obietnice stały się naszym udziałem, potrzeba tylko jednego – chcieć życia Jezusa i trwać w Nim. Trwać w Nim nie oznacza zaprosić Boga na godzinę w tygodniu, w niedzielę, a potem wrócić do swojego życia, czy wręcz Go wyprosić. Trwać, oznacza poddać całe swoje życie Bogu i powiedzieć: „Panie Jezu, chcę wszystko robić tak, jak Ty; chcę słuchać Twoich słów i wprowadzać je w moje życie. Od tej chwili nie chcę kombinować, nie chcę grzeszyć, chcę być Ci posłuszny. Ufam, że wszystko, co mówisz i o co prosisz jest po to, bym był szczęśliwy, bo mnie kochasz i chcesz, abym tego doświadczał”.

 

Dlatego nie da się oddzielić życia od liturgii, ani liturgii od życia. Nie możemy żyć w ten sposób, że dajemy Panu Bogu godzinę w niedzielę i minutę rano czy wieczorem mówiąc: „Panie Boże, teraz będę się modlił”, a potem wracamy do swojego prywatnego życia, gdzie robimy, co chcemy. Nie ma dwóch żyć: świeckiego (a czasem pogańskiego) w domu czy pracy oraz religijnego w kościele. Takie chrześcijaństwo to duchowa schizofrenia i gra pozorów.

 

Liturgia ma nas uczyć, jak łączyć wiarę z naszą codziennością. Z niej mamy czerpać siły do codziennych, nieraz trudnych decyzji wiary. Dlatego niektórzy mówią żartobliwie, że najważniejszym sprzętem liturgicznym w kościele są drzwi, bo gdy wyjdziemy, nasze życie ma być podobne do tego, co przed chwilą sprawowaliśmy.

 

Zmierzamy więc dziś do najważniejszego pytania: Jezus chce dzielić z Tobą swoje życie, ale czy ty chcesz dzielić swoje życie z Nim? Jego obietnice są wspaniałe, ale ceną którą musimy zapłacić jest wyrzeczenie się swoich pomysłów na życie, zwłaszcza tych grzesznych i potraktowanie tego zaproszenia poważnie. Czy jesteś zdolny do takich ofiar? Być może trzeba dziś podjąć jakąś poważną decyzję. Może Jezus dziś zaprasza nas do tego, abyśmy przestali bawić się w chrześcijaństwo, a zaczęli naprawdę nim żyć. Bóg nas do niczego nie przymusza. Zawsze mówi: jeśli chcesz. Jeśli będziesz tego chciał – On za chwile przyjdzie do Ciebie. Będzie chciał umocnić Twoją miłość, da Ci siłę, aby wyrzekać się zła. Będzie chciał uciszyć twoje nerwy i emocje, bo Jego miłość jest wierna. Tam gdzie niedomagasz, będzie chciał Cię wspomóc, bo sam powiedział:

„Przyjdźcie do mnie wszyscy utrudzeni i obciążeni, a Ja was pokrzepię”.

Czy skorzystasz z tego zaproszenia?

 


Duchu Święty, który oświecasz serca i umysły nasze, dodaj nam zdolności i ochoty, aby ta Eucharystia była dla nas pożytkiem doczesnym i wiecznym. Przez Chrystusa Pana naszego.

Amen.