[Niedziela 02.01.2022 r. – 4 rozważanie]
W ostatnich katechezach usłyszeliśmy, że Msza Święta jest największą tajemnicą naszej wiary i że możemy spotkać w niej żywego Boga. Choć jest ona tajemnicą, Bóg zaprasza nas do jej poznawania i uczestniczenia w niej.
Dziś odkryjemy kolejny klucz, który pozwoli nam wejść w tę tajemnice – będzie to zasada „tu i teraz”, która nauczy nas jak na Mszy świętej spotykać żywego Boga.
Na początku przyjrzyjmy się naszym zwykłym spotkaniom ze znajomymi. Gdy odwiedzamy kogoś z naszych przyjaciół, każde spotkanie jest inne, nawet jeśli siadamy w tym samym miejscu i rozmawiamy o tych samych rzeczach. Jest tak dlatego, że każdy dzień jest inny, przynosi inne problemy i radości, zmieniają się nasze nastroje czy emocje.
Tak też jest z Eucharystią. Choć sprawujemy ciągle ten sam sakrament i Pan Jezus jest ten sam, każda Msza święta jest inna, a to oznacza, że Jezus chce do nas przychodzić za każdym razem w inny sposób, odsłaniając inną cząstkę swojej tajemnicy i przychodząc ze swoim zbawieniem do innych sfer naszego życia. Jeśli to zrozumiemy, żadna Msza święta nie będzie nam się nudziła i zaczniemy na nią patrzeć jak na spotkanie z Bogiem, które naprawdę zmienia nasze życie.
Pisze o tym m.in. papież Franciszek. W adhortacji Evangelii Gaudium prosi nas, abyśmy cały czas pogłębiali i rozwijali nasze doświadczenie spotykania się z Jezusem na Mszy św. (por. EG 166).
Zwróćmy uwagę na słowo „doświadczenie”. Oznacza ono, że Jezus nie jest ani bajką, ani mitem, ani nawet kimś z przeszłości, kto kiedyś żył i umarł. Jeśli papież mówi, że możemy doświadczyć Jezusa na każdej Mszy świętej to znaczy, że On naprawdę żyje, możemy Go spotkać w Eucharystii, a spotkanie z Nim może realnie zmieniać nasze życie. Nie musimy więc tęsknić i marzyć, jak byłoby cudownie, gdybyśmy żyli dwa tysiące lat temu w Izraelu. Dokładnie ten sam Jezus jest obecny z nami w tabernakulum i przyjdzie za chwilę podczas Mszy świętej. Jedyną różnicą jest to, że kiedyś Syn Boży przemierzał Ziemię Świętą w postaci człowieka – Jezusa z Nazaretu. Dziś natomiast przyjdzie do nas w swoim słowie oraz pod postacią Komunii Świętej. Gdy ludzie dwa tysiące lat temu spotykali Jezusa, doświadczali uzdrowień, przebaczenia grzechów, odzyskiwali nadzieję i pokój serca. Dokładnie to samo Jezus chce czynić z nami podczas każdej Mszy świętej. Dlaczego zatem co niedzielę w naszych kościołach nie widzimy spektakularnych uzdrowień, nawróceń czy egzorcyzmów? Wydaje się, że wciąż brak nam wiary i świadomości, co tu się dzieje. Wsłuchajmy się we fragment Konstytucji o Liturgii, który wyjaśni jak Jezus przychodzi do nas w Eucharystii (KL 7). Czytamy w nim:
„Chrystus jest obecny zawsze w swoim Kościele, zwłaszcza w czynnościach liturgicznych. Jest obecny w ofierze Mszy świętej tak w osobie celebrującego, gdyż “Ten sam, który kiedyś ofiarował siebie na krzyżu, obecnie ofiaruje się przez posługę kapłanów”, jak zwłaszcza pod postaciami eucharystycznymi. Jest obecny swoją mocą w sakramentach, także gdy ktoś chrzci, sam Chrystus chrzci. Jest obecny w swoim słowie, bo gdy w Kościele czyta się Pismo święte, On sam przemawia. Jest obecny, gdy Kościół modli się i śpiewa psalmy, gdyż On sam obiecał: „Gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich” (Mt 18,20)”.
Ten tekst mówi nam, że za każdym razem gdy podczas Mszy świętej słuchamy Słowa Bożego, powinniśmy głęboko uwierzyć, że historia którą słyszymy dzieje się jednocześnie w dwóch czasach: przeszłym i teraźniejszym.
„Liturgia chrześcijańska nie tylko przypomina wydarzenia, które dokonały naszego zbawienia, ale aktualizuje je i uobecnia” (KKK 1104).
Biblia przytacza nam jakieś wydarzenie, które się dokonało. Kiedy jednak tekst biblijny jest czytany podczas liturgii, ta historia dzieje się również w tym momencie, w naszym kościele. Dzięki Duchowi Świętemu dokonuje się coś niezwykłego:
pisany tekst staje się ponownie żywym słowem – Bóg jest i działa dokładnie w taki sposób, jak o tym czytamy [Papieska Komisja Biblijna, Interpretacja Biblii w Kościele, s. 92].
Weźmy na przykład historię Zacheusza. Gdy czytamy ten fragment Ewangelii podczas liturgii, wspominamy coś, co historycznie wydarzyło się w Jerychu. Dwa tysiące lat temu przez to miasto przechodził Jezus. Choć były tam wielkie tłumy dostrzegł Zacheusza, który siedział na drzewie. Jezus spojrzał na niego z miłością i czułością, a następnie zwrócił się do niego po imieniu i zapytał, czy może do niego przyjść. To doświadczenie miłości i akceptacji sprawiło, że coś w Zacheuszu pękło i zmienił swoje życie – przyjął Jezusa do domu i wynagrodził krzywdy, które wyrządził. To zdarzyło się dawno temu, lecz dokładnie to samo dzieje się podczas liturgii, gdy jest czytany ten tekst – przez nasz kościół właśnie wtedy przechodzi Jezus. Choć stanowimy tłum, na każdego z nas spogląda jak na Zacheusza – z wielką miłością i przebaczeniem. Zna każde serce, zna grzechy, wie o problemach, a mimo wszystko spogląda z miłością i wypowiada konkretne imię – twoje i moje. Pragnie przyjść i zatrzymać się w sercu każdego z nas w Komunii Świętej oraz dać nam takie doświadczenie bliskości, by zmieniać nasze serca, byśmy po raz kolejny się nawrócili i byli lepsi dla innych.
To tylko przykład tego, jak powinniśmy słuchać i przeżywać każdą Mszę świętą. Z dzisiejszej katechezy zapamiętajmy, że Bóg jest nie tylko Bogiem naszych ojców, lecz jest także Bogiem żywym, który działa w naszym życiu tu i teraz, poprzez sprawowane przez Kościół sakramenty. Gdy czytamy podczas liturgii w Słowie Bożym co Bóg kiedyś uczynił Izraelitom, a potem czego dokonał Jezus, powinniśmy z wiarą uznać, że dokładnie to samo Bóg chce czynić dziś, tu i teraz w naszym życiu.
To dlatego święty papież Leon Wielki powiedział kiedyś, że:
„to, co było widzialne w naszym Zbawicielu, przeszło teraz do Jego sakramentów”.
Wyciszmy nasze serca, bo za chwilę spotkamy się z żywym Bogiem, przygotujmy się na to spotkanie poprzez modlitwę do Ducha Świętego.
Duchu Święty, który oświecasz serca i umysły nasze, dodaj nam zdolności i ochoty, aby ta Eucharystia była dla nas pożytkiem doczesnym i wiecznym. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.