Katecheza 40: Eucharystia – Co Bóg robi z naszymi ofiarami?

Wchodzimy coraz głębiej w rozważanie Eucharystii jako Najświętszej Ofiary. Wiemy już, że powołaniem każdego z nas na mocy kapłaństwa wspólnego jest to, aby składać Bogu duchowe ofiary ze swojego życia. Są to wszelkie radości, uwielbienie oraz trudy, przeciwności i cierpienia, których doświadczamy ze względu na to, że jesteśmy prawdziwymi uczniami Jezusa. Wszystko to co składamy najpierw na ołtarzu naszego serca, może być później zaniesione na ołtarz eucharystyczny, jednocząc się z ofiarą Jezusa tak, jak krople wody dolane w czasie przygotowania darów do kielicha z winem. W ten sposób nasze ofiary duchowe nie zmieniają natury Jezusa, ale przyjęte przez Niego stają się Jego własną ofiarą – ofiarą całego Chrystusa: Głowy i Jego członków. Dziś chcemy postawić pytanie, co dokładnie Pan Bóg robi z tymi duchowymi ofiarami, które Mu przynosimy na Eucharystię?

 

Po pierwsze, nasze ofiary są składane nie tylko na ołtarzu naszego serca, ani ich przeznaczeniem nie jest nawet ołtarz w kościele, gdyż z tego ołtarza, jak mówi starożytna modlitwa eucharystyczna Kościoła Kanon Rzymski, po złączeniu z ofiarą Chrystusa zostają zabrane przez anioła na ołtarz w Niebie, przed oblicze Boskiego Majestatu. Podobnie jak wszelka łaska przychodzi do nas przez człowieczeństwo Jezusa, tak też i nasze ofiary wznoszą się do Boga Ojca tą samą drogą, przez zjednoczenie z Jego ofiarą, którą dokonuje ogień Ducha Świętego.

Skoro wszystkie nasze duchowe ofiary są zanoszone w Eucharystii na ołtarz w niebie, to znaczy, że cała nasza historia, całe dobro naszego życia jest na wieki zapisane i zachowane w niebie u Ojca. Jest taka rzeczywistość, w której żadne dobro naszego życia nie ginie, żadne poruszenie miłości, żaden trud nie przepada, a każde cierpienie i zmaganie o świętość ma sens nawet, gdyby po ludzku tu na ziemi wydawało się bezsensowne. Nawet, jeśli nie widzimy owoców, a nasze dobro i miłość spotykają się z odrzuceniem czy podeptaniem.

 

Jest więc takie miejsce w Niebie, gdzie żadne dobro mojego życia, żadna modlitwa, ofiara, czy wyrzeczenie nie przemija i nie traci na swej aktualności. One nie tylko tam trwają, ale się rozwijają, wzrastają, a w końcu owocują, bo – jak uczy nas święty Paweł – my robimy swoje, a Bóg daje wzrost. Jeśli więc jest takie dobro i taki nasz trud na ziemi, którego nikt nie zobaczy, ani nie doceni, to nie oznacza, że nie miały one sensu. Wręcz przeciwnie – zaniesione na ołtarz w niebie i złączone z ofiarą Jezusa zobaczymy je kiedyś jako doskonałe, a więc oczyszczone z naszego egoizmu, uświęcone krwią Jezusa i przemienione mocą Ducha Świętego.

 

Po drugie, nasze ofiary złączone z ofiarą Jezusa we Mszy Świętej przyczyniają się do zbawiania świata. Wiedział o tym już święty Paweł gdy mówił, że w swoim ciele dopełnia udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół (Kol 1, 24). Tę tajemniczą wypowiedź Apostoła Narodów musimy jednak dobrze rozumieć, aby nie popaść w błędne przekonania, że cierpienie samo w sobie ma wartość zbawczą lub że męce Pana Jezusa czegoś brak. Najprościej wytłumaczyć to w następujący sposób: jako Ciało Chrystusa jesteśmy ze sobą wszyscy w jakiś tajemniczy, ale rzeczywisty sposób połączeni, również w przestrzeni duchowej (KKK 790).
Oznacza to, że gdy ktoś z nas grzeszy, ściąga w ten sposób w dół całą społeczność. Gdy natomiast ktoś z nas wzrasta w świętości, zwłaszcza poprzez składanie ofiar, dzięki temu „podciąga” duchowo naszych braci, również tych oddalonych od Boga. Wiemy że Pan Jezus przez swoją doskonałą ofiarę zbawił już wszystkich ludzi. Nie wszyscy jednak chcą przyjąć ten dar zbawienia. Bóg nie może nikogo zmusić do nawrócenia, jednakże gdy my wzrastamy w świętości, w jakiś sposób pociągamy ku górze innych i ułatwiamy im spotkanie z Bogiem, zwłaszcza gdy świadomie i w pełni łączymy się z Jezusem i Jego Ciałem w Eucharystii (KKK 790).

 

W tę rzeczywistość głęboko wnikała św. Siostra Faustyna. Niewątpliwie poza wielką wiarą pomagały jej w tym wizje cierpiącego i ofiarującego się za świat Chrystusa. W jej Dzienniczku
czytamy:

„Ujrzałam Pana Jezusa przybitego do krzyża w wielkich mękach. Cichy jęk wychodził z Jego Serca, po chwili rzekł: „Pragnę, pragnę zbawienia dusz; pomóż mi, córko Moja, ratować dusze. Złącz swe cierpienia z męką Moją i ofiaruj Ojcu Niebieskiemu za grzeszników” (Dz. 1032).

Apostołka Miłosierdzia Bożego doskonale wiedziała, że Eucharystia jest nie tylko uobecnieniem zbawczego dzieła Chrystusa, ale także możliwością włączenia się w to dzieło przez współofiarowanie swego życia, przez złożenie na ołtarzu Jezusa tego wszystkiego, co składa się na ludzkie życie. Każdego dnia uczestnicząc we Mszy świętej, ofiarowała się wraz z Jezusem Ojcu Niebieskiemu, zdając się zupełnie i całkowicie na Jego świętą wolę i pragnąć zostać żywą Hostią, czyli ofiarą (por. Dz. 668, 1246, Dz. 1826).

 

Również i my dzięki Eucharystii możemy włączyć się w tę misję zbawiania świata. Niemal każdego dnia, czy tego chcemy czy nie, spotykają nas różne trudności, cierpienia i trudy. Możemy się na nie złościć, choć i tak nic nie zmienimy lub możemy je w pokorze przyjąć i ofiarować je Jezusowi w intencji nawrócenia grzeszników. Tym bardziej możemy składać duchowe ofiary poprzez częstszy udział we Mszy Świętej, gorętszą modlitwę, nasze wyrzeczenia, posty. Być może mamy takich ludzi wokół siebie, którzy potrzebują naszych ofiar, bo pogubili się i żyją daleko od Boga. Wiara i Boże Miłosierdzie każą nam ufać, że gdy złożymy te trudy i wysiłki Jezusowi najpierw na ołtarzu naszego serca, a następnie przyniesiemy je na Eucharystię, Bóg Ojciec przyjmie je jako ofiarę doskonałą, która najpierw nas rozwinie w miłości, a przez nas pomoże innym podejmować decyzje nawrócenia i powrotu do Boga. W ten sposób doskonale wypełnimy Słowo Boże „jeden drugiego brzemiona noście”.

 

Z przekonaniem o wielkiej duchowej sile, tkwiącej w Eucharystii i o tym, że możemy dzięki niej włączyć się w misję zbawienia świata – w modlitwie do Ducha Świętego prośmy o dobre przeżycie Najświętszej Ofiary.


Duchu Święty, który oświecasz serca i umysły nasze, dodaj nam zdolności i ochoty, aby ta Eucharystia była dla nas pożytkiem doczesnym i wiecznym. Przez Chrystusa Pana naszego.

Amen.