Katecheza 61: W domu Boga czy poza nim – o wybieraniu miejsc w kościele

Zastanawiałeś się kiedyś, w jaki sposób miejsce, które zajmujesz w kościele wpływa na to, jak uczestniczysz w Eucharystii? Kto by się tam kłócił o miejsce, prawda? Przecież Pan Jezus jest wszędzie – mawiają niektórzy. Wbrew pozorom, wybór odpowiedniego miejsca uczestnictwa w Eucharystii jest dość istotną sprawą i nad tym zastanowimy się w dzisiejszej katechezie.

 

Zacznijmy od tego, że architektura większości naszych kościołów nie jest przypadkowa. Każda część świątyni ma głębokie znaczenie symboliczne, które wyraża jakąś prawdę wiary i przez to ma nam pomóc w modlitwie.

Już sama nazwa każdej z tych części kościoła może być dla nas sposobnością do medytacji i może pomóc w przeżywaniu liturgii. „Nawa” – czyli po łacinie „okręt”, to przestrzeń dla wiernych świeckich. Oznacza, że płyniemy nim po falach tego świata do właściwego portu. „Prezbiterium” to z kolei miejsce, w którym znajdują się prezbiterzy, czyli księża oraz służba liturgiczna. „Sanktuarium” – zachowane w niektórych starodawnych kościołach, to „święte świętych” – najświętsze miejsce, gdzie mieszka sam Bóg i gdzie składana jest na ołtarzu Najświętsza Ofiara. „Chór” jest miejscem wydelegowanym dla posługujących muzycznie. „Zakrystia” to miejsce, w którym asysta przygotowuje się do Mszy świętej. Ciekawa jest historia miejsca pod chórem, zwanego „kruchtą”, gdzie dziś wiele osób lubi przebywać podczas Mszy świętej. Słowo kruchta pochodzi od wyrażenia „skruszony”, co oznacza, że miejsce to przeznaczone było dla tych, którzy są skruszeni, odbywają swoją pokutę, nie mogą wejść do kościoła, a więc nie mogą przebywać razem ze świętymi. Ci wierni, przebywając w kruchcie, prosili o modlitwę w ich intencji, aby mogli dostąpić pojednania i uczestniczyć w społeczności świętych. W kruchcie przebywali również poganie i katechumeni przygotowujący się do przyjęcia chrztu oraz ci wszyscy, którzy nie byli w pełnej jedności z Kościołem. Przechodzenie przez kruchtę ma więc uzmysłowić nam najpierw naszą grzeszność i niegodność wobec tajemnic, które za chwilę będziemy sprawowali. Powinniśmy także w drodze do ołtarza przypomnieć sobie o modlitwie za tych, którzy jej potrzebują: za innych grzeszników, za tych, którzy odeszli od Kościoła lub przygotowują się do przyjęcia chrztu.
Również sam budynek kościoła, ze względu na to, że jest własnością Boga, jest przestrzenią jakby wydzieloną z tego świata, miejscem, w którym rządzą inne prawa. Jest to kawałek świata „wyrwany” naszemu skończonemu, doczesnemu i przyziemnemu światu przez konsekrację, czyli poświęcenie i przeznaczenie dla Boga. Przekraczając zatem drzwi kościoła, warto pamiętać, że wchodzimy do miejsca świętego, do domu Boga, Jesteśmy jakby u bram Raju, jedną nogą w wieczności. Pomóc ma nam w tym cała architektura, kościoła, jego wystrój, dekoracje i poszczególne miejsca.

 

Na podstawie tego, co powiedzieliśmy spróbujmy teraz wyciągnąć praktyczne wnioski, w jaki sposób wybrać najlepsze miejsce do modlitwy. Pierwszym kryterium powinno być odnalezienie miejsca odpowiedniego do funkcji, którą wykonujemy podczas liturgii. Jeśli nie ma takiej potrzeby, nie wchodźmy na chór, do zakrystii, prezbiterium, ani nawet nie stójmy w kruchcie, tylko wejdźmy do nawy, czyli do tego symbolicznego miejsca, w którym jak na okręcie płyniemy jako wspólnota razem do wieczności.

 

Drugim kryterium niech będzie wybór takiego miejsca, aby jak najlepiej widzieć i słyszeć wszystko, co się dzieje. Szukajmy miejsca, które pozwoli wziąć pełny udział w Mszy świętej. Najlepiej oczywiście wejść do środka kościoła i być jak najbliżej ołtarza, aby widzieć i przeżyć wszystkie gesty, znaki i słowa wykonywane podczas Eucharystii. Ma to pomóc naszej modlitwie i utrzymać nasze skupienie na tym, co się aktualnie dzieje w liturgii, aby łaska danej czynności liturgicznej naprawdę nas dotknęła.

 

Dopiero, gdy z jakichś ważnych powodów lepiej będzie stanąć dalej lub wyjść na zewnątrz, decydujmy się na taką możliwość. Pamiętajmy przy tym, aby nie osądzać tych, którzy stoją w drzwiach lub poza kościołem. Często jest to nieuniknione z powodów zdrowotnych, ze względu na małe dzieci, czy też z powodu zwykłego zatłoczenia kościoła. Zanim jednak zdecydujemy się na uczestniczenie w mszy poza budynkiem, zapytajmy się w sercu, jaka jest prawdziwa intencja tego, że chcę być na zewnątrz. Często jest to po prostu walka duchowa i swego rodzaju ucieczka od Boga, aby odwrócić nasze serce od modlitwy i zająć je czymkolwiek innym. Taka postawa skutkuje często tym, że ktoś mówi: Msza święta mi nic nie daje. Być może są to konsekwencje tego, że nie zawalczyliśmy o takie miejsce, które pomogłoby naszej modlitwie i skupieniu.

 

Pamiętajmy też o zwykłej ludzkiej uprzejmości i grzeczności. Nie przepychajmy się, nie walczmy na siłę o obronę swojego miejsca. Bądźmy po prostu wrażliwi na innych, zwłaszcza na starszych, ustępując im miejsca i pomagając we wszystkim, czego potrzebują.

 

Prośmy zatem Ducha Świętego aby każdy z nas wybierał w kościele takie miejsce, które pozwoli w pełni korzystać z faktu posiadania przywileju przebywania w nim jako domownicy i dzieci Boga i było miejscem spotkania żywego i prawdziwego Boga.


Duchu Święty, który oświecasz serca i umysły nasze, dodaj nam zdolności i ochoty, aby ta Eucharystia była dla nas pożytkiem doczesnym i wiecznym. Przez Chrystusa Pana naszego.

Amen.