Katecheza 81: HOMILIA – Co nam przeszkadza w suchaniu homilii ?

Wiara rodzi się ze słuchania, a tym co się słyszy jest Słowo Boże” – tak nas naucza św. Paweł. Skoro nasza wiara będzie zawsze powiększała się, gdy będziemy uważnie słuchać i rozumieć objaśniane nam Słowo Boże, przed każdym kaznodzieją stoi wielkie wyzwanie i duża odpowiedzialność za to, co i jak głosi. Im lepiej przekaże nam, co Bóg chce powiedzieć przez swoje Słowo, tym większe szanse na wzrost wiary i świętości uczestników Mszy świętej, słuchających Bożego Słowa.

 

Słowo Boże, dobrze komentowane, prosto wytłumaczone i głoszone z mocą przez świętego kapłana, ma potężną siłę do zmieniania naszego życia. Nie powinniśmy się więc dziwić, że nasz nieprzyjaciel – zły duch, zrobi wszystko, aby to słowo do nas nie dotarło. On też zna moc Słowa Bożego, dlatego gdy słuchamy homilii, będzie podsuwał nam różne pokusy, aby to Słowo nie dotarło i nie wydało owoców. Dziś zajmijmy się więc trudnościami, z którymi możemy się borykać podczas słuchania kazania lub homilii i zastanówmy się, jak je pokonywać.

 

Te trudności mogą być zarówno w nas, jak i w tym, który głosi homilię. Jak więc sobie z tym radzić?
Najczęściej spotykaną przeszkodą w nas samych jest nasze rozproszenie. Pojawia się ono zazwyczaj wtedy, gdy to o czym mówi ksiądz, jest nam już znane. Myślisz sobie wtedy – już to słyszałem, wiem, że tak ma być, nic nowego się nie dowiedziałem. A gdy do tego dojdzie jeszcze nasze zmęczenie, jakieś aktualnie przeżywane problemy i walka duchowa – nasze myśli bardzo szybko odlatują i tracimy uwagę. To, co warto wtedy robić, to modlić się w duchu krótkimi aktami strzelistymi: „Mów Panie, bo sługa Twój słucha” lub „Przyjdź Panie Jezu”. Możesz też prosić, aby Bóg w homilii odpowiedział Ci na to, co właśnie przeżywasz, np. „Przyjdź Panie Jezu do moich problemów i daj mi światło”. Jeśli z takim nastawieniem wejdziesz w słuchane Słowa Bożego, Bóg może wtedy do ciebie przemówić nawet przez to, czego ksiądz wprost nie powiedział. Będzie to jedno słowo, zdanie, myśl, która tak uderzy w serce, że będzie to dla ciebie doświadczenie żywego Boga. Boga, który odpowiada na nasze pytania, daje konkretne słowo, konkretne wskazówki. Dzieje się tak, ponieważ, jak uczą dokumenty Kościoła, to Duch Święty wciąż na nowo interpretuje i aktualizuje Słowo Boże, działając w każdym z nas indywidualnie, stosownie do tego, na ile pozwolimy Mu działać.

 

To działanie Ducha Świętego możesz odkryć patrząc na swoje wewnętrzne poruszenia serca, powodowane przez słuchane Słowo Boże. Bóg może przyjść przez odczucie pokoju, ale równie skutecznie przez odczucie pewnego niepokoju. Słowo Boże ma moc demaskowania zła i działa jak miecz, czy może lepiej powiedzieć – chirurgiczny skalpel, który dotyka tego, co w nas choruje i nas uzdrawia. Kiedy jednak dotyka się chorego miejsca, najpierw może zaboleć. Jeśli więc w kazaniu coś bardzo cię zdenerwowało i poruszyło aż do głębi – zastanów się najpierw, czy to właśnie Słowo nie dotknęło jakiegoś chorego miejsca w twoim życiu. Pozwól wtedy Słowu Bożemu działać, a więc przyjmij je i zrób to, do czego cię zaprasza, a poczujesz wtedy duchową ulgę.

 

Druga grupa trudności, z którymi możemy się spotkać słuchając kazania, znajduje się po stronie głoszących. Wiemy już, że stoi przed nimi wielkie wyzwanie, aby dobrze przygotować się do homilii i dobrze ją wygłosić. Jesteśmy tylko ludźmi, w dodatku grzesznikami. Każdy z nas może mieć gorszy dzień, gorszą kondycję duchową, odczuwać zmęczenie. Do tego wszystkiego dochodzi walka duchowa o świętość, na którą szczególnie narażone są osoby duchowne. Może tak się zdarzyć, że jeśli znamy bliżej czyjeś słabości, to pewne tematy głoszone przez kapłana, w jego ustach nie będą brzmiały wiarygodnie. Co wtedy robić?

 

Najpierw spróbujmy uświadomić sobie, że skuteczność homilii nie zależy jedynie od samego księdza, jego umiejętności przemawiania i jego świętości – choć każda z tych rzeczy, zwłaszcza świętość, bardzo pomaga w skuteczności. Ta moc słowa, czyli skuteczność słowa Bożego, jest zagwarantowana tym, że homilia dokonuje się podczas liturgii, a to oznacza, że nawet przez najbardziej grzesznego i nudzącego nas kaznodzieję przemawia wtedy sam Chrystus. Przypomnijmy, że to sam Chrystus sprawuje liturgię, posługując się mniej lub bardziej świętym narzędziem. I choć słusznie może boleć nas, że słowo kaznodziei może różnić się od jego życia, Dyrektorium Homiletyczne naucza, że „głosiciel nie powinien obniżać kryteriów swojego orędzia do poziomu własnego, osobistego świadectwa w obawie przed oskarżeniem, że nie praktykuje tego, co głosi. Ponieważ głosi nie siebie, tylko Chrystusa, bez obłudy może wskazywać szczyty świętości, do których jak każdy inny człowiek dąży w swojej pielgrzymce wiary” (DH 7). Niech więc nie wyłączy nas ze słuchania i przyjmowania Słowa Bożego w homilii jakaś niechęć do głoszącego, nawet jeśli jest uzasadniona. Uczmy się odróżniać grzech od grzesznika (grzech należy potępiać, ale osobę szanować). Wcześniej jeszcze, nauczmy się odróżniać fakty od naszych interpretacji. Nie zawsze to, co nam się wydaje, rzeczywiście takim jest.

 

Ponieważ głoszenie homilii jest tak trudnym zadaniem, nie zapominajmy o naszej modlitwie za kapłanów, aby sami żyli świętym życiem i jak najlepiej karmili nas Słowem Bożym.

Zanim rozpocznie się Msza święta, pomódl się dziś za kapłana, który będzie głosił Słowo Boże. Poproś dla niego o łaskę jeszcze bardziej świętego życia i o namaszczenie jego słowa mocą Ducha Świętego, abyś doświadczył, że to sam Bóg przez niego przemawia.


Zatem we wspólnej modlitwie prośmy:

Duchu Święty, który oświecasz serca i umysły nasze, dodaj nam zdolności i ochoty, aby ta Eucharystia była dla nas pożytkiem doczesnym i wiecznym. Przez Chrystusa Pana naszego.

Amen