Pielgrzymi nadziei 7: “Gdy czas się dłuży…”
Gdy papież Franciszek ogłaszał Rok Jubileuszowy pod hasłem „Pielgrzymi nadziei”, pragnął nas nauczyć cierpliwości i ufnego oczekiwania na spełnienie się Bożych obietnic. Pielgrzym to przecież ktoś, kto odbywa wędrówkę – a ta często trwa długo, czasem nawet latami. Jak nauczyć się takiej cierpliwości? O tym właśnie mówi dzisiejsza katecheza.
Kiedy Pan Bóg coś obiecuje, zawsze to wypełnia. Nie zawsze jednak w takim czasie, w jakim my byśmy chcieli. Dlatego bardzo potrzebujemy nauczyć się cierpliwości względem Boga. Jeśli modlisz się i prosisz o coś, a wydaje ci się, że Bóg cię nie słucha – nie trać nadziei. On słyszy twoją modlitwę już za pierwszym razem. Jeśli jednak nie widzisz natychmiastowego efektu, może to oznaczać kilka rzeczy.
Być może trzeba jeszcze po prostu poczekać. Bóg zawsze daje to, co najlepsze, a skoro jeszcze nie teraz – to znaczy, że to nie jest jeszcze właściwy moment. On przygotowuje dla ciebie coś większego. Bo czas Boga różni się od naszego. I choć może się wydawać, że wszystko się opóźnia, w rzeczywistości jest to przygotowywane na odpowiednią chwilę. Trzeba tylko cierpliwie czekać, bo Bóg zawsze przychodzi na czas.
Może być też tak, że większe dobro dokonuje się właśnie w czasie oczekiwania, a nie w tym, o co prosisz. Czy nie zdarzyło ci się przejść przez coś trudnego, a dopiero po czasie zauważyć, jak bardzo cię to rozwinęło i czego cię nauczyło? Ile razy w twoim życiu to właśnie trudności były początkiem głębszego zaufania i duchowego wzrostu? Spójrzmy na historię Józefa, syna Jakuba, który został sprzedany przez braci do Egiptu. Mógł mieć słuszne pretensje do ludzi i do Boga. Jednak po latach okazało się, że z tego bolesnego wydarzenia zrodziło się wielkie dobro. Józef – wrzucony na głęboką wodę – odkrył, że jest świetnym zarządcą, tak skutecznym, że faraon ustanowił go namiestnikiem całego Egiptu. Gdyby został w bezpiecznym domu ojca, pasąc owce, nigdy by tego nie odkrył. Później, podczas wielkiej suszy, to właśnie on mógł uratować swoją rodzinę i swój naród przed głodem – dając im zboże i przebaczenie.
Ta historia pokazuje, że Bóg potrafi wyprowadzić dobro nawet z najtrudniejszych wydarzeń. A to, o co prosimy, czyli najczęściej natychmiastowe wybawienie z jakichś trudności, nie zawsze jest tym, co dla nas najlepsze. Dlatego w takich chwilach potrzebujemy wzmacniać w sobie nadzieję, że czas próby może być czasem wzrostu. Bóg nie zawsze odpowiada na nasze prośby od razu, bo wie, że w oczekiwaniu i przechodzeniu przez trudności rodzi się coś większego: rozwój, nowa siła, głębsza wiara, wewnętrzne dojrzewanie, nowe możliwości, a czasem droga, której sami byśmy nie wybrali, ale która okazuje się najlepsza. Dlatego św. Piotr pisze: „Nie zwleka Pan z wypełnieniem obietnicy, jak niektórzy sądzą, że zwleka, ale On jest cierpliwy wobec was. Nie chce bowiem niektórych zgubić, ale wszystkich doprowadzić do nawrócenia” (2 P 3, 9).
Może więc to, przez co teraz przechodzisz, ma służyć temu, co najważniejsze – twojemu nawróceniu i zbliżeniu się do Boga? Z perspektywy wieczności właśnie to będzie najistotniejsze – bliskość z Bogiem. Ilu ludzi szuka Boga dopiero, gdy traci grunt pod nogami? A ile dobra rodzi się, gdy w modlitwie zaczynają Go poznawać? Więc jeśli Bóg nie odpowiada od razu – nie trać nadziei. Izraelici pielgrzymowali aż 40 lat do Ziemi Obiecanej. Weszli tam dopiero wtedy, gdy byli gotowi i oczyszczeni przez doświadczenie pustyni. W czasie ich drogi, Bóg karmił ich manną z nieba, aby mieli siły iść dalej. Za chwilę, w Eucharystii Bóg nakarmi cię prawdziwym Chlebem z Nieba, abyś nie utracił nadziei, nawet jeśli czas oczekiwania się przedłuża. Bo jak pisze św. Paweł: „Wierny jest Bóg! On umocni nas i ustrzeże od złego”(2 Tes 3, 3). A ty nie trać nadziei!
Zatem prośmy we wspólnej modlitwie Ducha Świętego aby podtrzymał w nas nadzieję.
Duchu Święty, który oświecasz serca i umysły nasze, dodaj nam zdolności i ochoty, aby ta Eucharystia była dla nas pożytkiem doczesnym i wiecznym. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.
