Katecheza 14: Jak uwielbiać Boga?

[Niedziela 13.03.2022 r – 14 rozważanie]

W poprzedniej katechezie usłyszeliśmy, że liturgia ma dwa zasadnicze cele: uwielbienie Boga i uświęcenie człowieka. Gdy więc przychodzimy na Mszę Świętą, naszym pierwszym największym pragnieniem powinno być uwielbienie Boga. Jak to robić i dlaczego bardziej niż prosić powinniśmy Boga uwielbiać – o tym dowiemy się w dzisiejszej katechezie.

Przypomnijmy na początku, że uwielbienie wraz z prośbą, przeproszeniem i dziękczynieniem stanowią najważniejsze cztery rodzaje modlitwy. Spośród tych modlitw najbliższa naszemu sercu jest prawdopodobnie prośba, bo gdy uczestniczymy we Mszach świętych najczęściej o coś prosimy: o życie wieczne dla zmarłych, o zdrowie, o Boże błogosławieństwo itd.

Czy proszenie Boga jest złe? Absolutnie nie! Wiele razy Jezus zachęcał: Proście, a będzie wam dane. Lecz od modlitwy prośby dużo ważniejsza, skuteczniejsza i rozwijająca nas jest właśnie modlitwa uwielbienia. Dlaczego tak jest?

Czytamy o tym w Katechizmie Kościoła Katolickiego, który naucza, że

uwielbienie – w przeciwieństwie do pozostałych rodzajów modlitw – jest modlitwą całkowicie bezinteresowną i skoncentrowaną na Bogu, gdzie człowiek oddaje Bogu chwałę, nie ze względu na to, co On czyni, lecz tylko dlatego, że JEST. Podczas tej modlitwy człowiek najbardziej uznaje, że Bóg jest Bogiem. Wysławia Go dla Niego samego, oddaje Mu chwałę nie ze względu na to, co On czyni, ale dlatego właśnie, że ON JEST (KKK 2369, 2649).

Co to znaczy?
Zauważmy kilka istotnych różnic pomiędzy modlitwą prośby a uwielbieniem. Gdy prosimy – robimy to zazwyczaj wtedy, gdy musimy. „Jak trwoga to do Boga” – mawiamy. Czy więc nie jest tak, że zaczynamy porządnie się modlić i czuć się zależni od Boga dopiero wtedy, gdy doświadczamy jakiegoś braku, albo w naszym życiu dzieje się coś trudnego? Gdy natomiast wszystko wraca do normy, wydaje nam się, że Pan Bóg nie jest już potrzebny i albo się nie modlimy wcale, albo modlimy się byle jak. Bóg schodzi na dalszy plan, bo sami przecież radzimy sobie z naszymi problemami. Owocem takiej postawy jest to, że detronizujemy Boga, kradniemy Bogu Jego rolę i sami dla siebie stajemy się panami swojego życia.

 

Lekarstwem na te wszystkie problemy jest uwielbienie. Jest to niezwykle piękna i skuteczna modlitwa, która ma przywrócić pierwsze miejsce dla Boga w naszym życiu. Najpierw dlatego, że gdy uwielbiamy, odwracamy myślenie od siebie i naszych spraw, a skupiamy się na Bogu. Adorujemy nie nasze problemy, ale Boga. Mówimy wtedy: Boże, Ty jesteś pierwszy, nie ja, nie moje troski, ale Ty. Uwielbienie pogłębia także naszą miłość względem Boga. Oczyszcza naszą relację zabrudzoną przez grzech, bo uczy mówić komplementy Bogu bezinteresownie, a więc nie dlatego, że spodziewamy się że Bóg się czymś odwdzięczy, lecz dla Niego samego. Przypominamy sobie również wtedy co to znaczy, że On jest Bogiem, a my tylko ludźmi. Uznajemy naszą zależność i słabość, a jednocześnie Jego potęgę, moc i królowanie. Uwielbiając Boga uzmysławiamy sobie na nowo, że nas kocha, że jest potężny i mocny, że panuje nad światem, a więc i nad moimi problemami i że nic nie umknęło Jego uwadze. Ma nad wszystkim kontrolę, bo jest Panem i Królem. Nie ma innego poza Nim i nad Nim.

 

Ta modlitwa ma jeszcze jeden ważny duchowy walor. Uczy nas, aby uniezależniać nasze modlitwy od samopoczucia i naszych własnych emocji. Ilu z nas modli się tylko wtedy, gdy ma na to ochotę, a jak już nie ma, to przestaje? Czy Bóg wtedy przestaje być godzien tego, by Go wielbiono? Ależ skąd! Tak nam podpowiadają emocje, ale obiektywna prawda jest inna. I paradoksalnie właśnie najwięcej powinniśmy uwielbiać Pana Boga, robiąc to nawet wbrew sobie, gdy doświadczamy trudności. Ogłaszamy wtedy sobie i naszym problemom, że mamy w Niebie potężnego Króla, który nad wszystkim panuje. Tak czynili starotestamentalni młodzieńcy w piecu ognistym, tak też modlił się Piotr zakuty w kajdany w mrocznej więziennej celi. Nie jest to więc przypadek, że właśnie wtedy zostali oni wszyscy uwolnieni i doświadczyli Bożej mocy. Nie jest przypadkiem, że także dziś najczęściej Pan Bóg dotyka serca i uzdrawia ludzi nie gdy proszą, lecz właśnie gdy przez uwielbienie ogłaszają Boga Królem swojego życia.

Właśnie z takim nastawieniem serca powinniśmy przeżywać każdą Mszę świętą.

Eucharystia – jak mówi katechizm – jest jednym wielkim uwielbieniem i dziękczynieniem składanym Bogu. Greckie wyrazy eucharistein i eulogein przypominają żydowskie błogosławieństwa, które wychwalają dzieła Boże: stworzenie, odkupienie i uświęcenie. (KKK1328).

Każda Msza święta, przypomina nam więc, że mamy co najmniej trzy obiektywne powody do dziękowania i uwielbiania Boga, niezależnie od tego co przeżywamy i czujemy:

  1.  Za nasze życie – Bóg każdego z nas stworzył z miłości, zapragnął, abyśmy byli. Bóg nie tylko nas stworzył, ale ciągle stwarza, czyli podtrzymuje świat w istnieniu. Gdyby choć na chwilę nas nie chciał, przestalibyśmy istnieć.
  2. Za dar zbawienia – Bóg dał swojego Syna, który umarł na krzyżu i otworzył nam przez to Niebo. To, co zrobił dla nas i ile wycierpiał, jest wprost niewypowiedzialne. Jedyną godną postawą dla tak wielkiej ofiary jest zachwyt i uwielbienie.
  3. Za uświęcenie nas – Bóg chce się dzielić z nami tym, co posiada, a więc swoim życiem. On daje siebie cały, daje nam swego Ducha, całą swoją miłość, wszystkie potrzebne łaski i wszelkie błogosławieństwo, pomimo tego, że jesteśmy grzeszni i nie zasługujemy na to. To też powinno rodzić w nas uczucia uwielbienia i zachwytu.

Stańmy więc, dziś w czasie tej Eucharystii do potężnego uwielbienia Trójjedynego Boga. Może nie będzie to łatwa modlitwa, bo łatwiej jest prosić, niż uwielbiać. Może mamy jakiś gorszy dzień i trudno uwielbiać, gdy przytłacza nas tyle problemów. Istotą każdej modlitwy są jednak decyzje, a nie emocje. Owszem, czasem dużo kosztuje nas, aby wznieść się ponad to co przeżywamy, lecz właśnie taka modlitwa najbardziej podoba się Bogu.

Dlatego Katechizm Mszę świętą nazywa „najdoskonalszą ofiarą uwielbienia” (KKK 2643).

Dajmy więc teraz Bogu czas, aby był naprawdę pierwszy i najważniejszy! A gdy On będzie na pierwszym miejscu, wszystko inne będzie na swoim miejscu.


Duchu Święty, który oświecasz serca i umysły nasze, dodaj nam zdolności i ochoty, aby ta Eucharystia była dla nas pożytkiem doczesnym i wiecznym. Przez Chrystusa Pana naszego.

Amen.