Katecheza 19: Św Andrzej Bobola – Święty na trudne czasy

W 2002 roku został ogłoszony kolejnym patronem Polski, którego wspomnienie obchodzimy 16 maja. Zdecydowaliśmy się podjąć ten temat z uwagi na fakt, że naszym pragnieniem jest rozwinąć kult św. Andrzeja, którego relikwie są wystawione w bocznym ołtarzu z wizerunkiem Świętej Rodziny.

Wielu naszych parafian (rodaków) nie wie nic o tym potężnym orędowniku naszych narodowych i osobistych spraw. Również rozwój kultu świętego Andrzeja wydaje się nietypowy, gdyż to sam Andrzej Bobola dopominał się o to w objawieniach i jakby wszystkim kieruje. Jaka jest i jaka może być jego rola w historii Polski? Czy w ogóle udało nam się odczytać misję, jaką otrzymał od Boga ten Niezwyciężony Bohater Chrystusowy?
Na te pytania staramy się odpowiedzieć w dzisiejszej katechezie.

Św. Andrzej Bobola żył w latach 1591–1657. Urodził się w Strachocinie niedaleko Sanoka na Podkarpaciu. Ten jezuicki duchowny od początku dał się poznać jako wybitny kaznodzieja. Pracował na wielu placówkach. Jego duszpasterstwo zawsze wyróżniało się tym, że poświęcał się głoszeniu Chrystusa ludności z okolicznych wiosek poprzez osobisty kontakt i świadectwo. Na terenie ziemi pińskiej znany był jako wędrowny kaznodzieja. Dzięki niemu wielu ludzi miało jedyną okazję wysłuchania Słowa Bożego. Słuchaczy przekonywała jego żarliwość i wielu z nich przyciągnął do Boga. Nawracały się nawet całe wioski. Nazywano go duszochwatem, czyli łowcą dusz. Swoją postawą zdobył sobie nawet szacunek wielu prawosławnych. Ksiądz prałat Józef Niżnik proboszcz parafii i sanktuarium św. Andrzeja Boboli w Strachocinie w taki sposób patrzy na tę sprawę: Bobola wyprzedził swoją epokę. Umiał patrzeć na człowieka jako na dziecko Boże. To, co ludzie nazywali z wyrzutem jako „nawracanie z prawosławia”, to była po prostu ewangelizacja, a ludzie widząc jego autentyzm przechodzili na katolicyzm.

W swojej posłudze o. Andrzej zawsze pamiętał o Matce Bożej, której był wiernym czcicielem – to właśnie on był autorem Ślubów Lwowskich, które w obliczu zagrożenia ojczyzny podczas potopu szwedzkiego złożył król Jan Kazimierz 1 kwietnia 1656 roku we Lwowie.

Śmierć św. Andrzeja nastąpiła w bardzo niespokojnych czasach. Bobola zginął w Janowie Poleskim 16 maja 1657 z rąk Kozaków, którzy mieli go za największego wroga ponieważ za jego przyczyną rzesze prawosławnych przechodziło na katolicyzm. Męczeństwo św. Andrzeja było jednym z najstraszliwszych w historii Kościoła. Rodzaje tortur można odczytać z integralnie zachowanych do dzisiaj relikwii świętego. Potwornie obity biczami, przywiązany do koni wleczony był wiele kilometrów, a następnie w rzeźni miejskiej zdarto mu w różnych miejscach skórę okrutnie przypiekając rany ogniem i nacierając je szorstką plecionką, został straszliwie okaleczony. Zapytany na koniec, czy wciąż jest łacińskim księdzem, odparł: “Jestem katolickim kapłanem. W tej wierze się urodziłem i w niej też chcę umrzeć. Wiara moja jest prawdziwa i do zbawienia prowadzi. Wy powinniście żałować i pokutę czynić, bo bez tego w waszych błędach zbawienia nie dostąpicie. Przyjmując moją wiarę, poznacie prawdziwego Boga i wybawicie dusze swoje”.

Ks. prałat Józef Niżnik przytacza słowa Piusa IX, który uznał św. Andrzeja największym męczennikiem w Kościele. Papież mówił: „Znacie na pewno historię niejednego męczennika, ale Bobola z tych wszystkich męczenników jest największy”. Ks. Niżnik zaznacza, że mamy tysiące świętych i błogosławionych, a tylko temu jednemu świętemu, Andrzejowi Boboli z Polski papież nie Polak, ale Włoch Pius XII poświęcił encyklikę nazwaną w tłumaczeniu: Niezwyciężony bohater Chrystusowy. Została ona wydana 16.05.1957 roku w 300 rocznicę śmierci Boboli. Papież napisał, że “tej postaci Kościół nigdy nie może zapomnieć, bo zapisała się złotymi zgłoskami w historii Kościoła przez życie i śmierć w niespotykanym męczeństwie” . Pius XII uznał, że taki przykład czystości i niezłomności wiary katolickiej ma szczególne znaczenie we współczesnym świecie i zalecił duchowieństwu i świeckim, na wzór św. Andrzeja Boboli mężnie głosić wartości chrześcijańskie i bronić Kościoła i katolicyzmu przed atakami, nawet za cenę cierpienia i śmierci.

Bobola przerastał swoją epokę i pomimo, że był gorliwy, pobożny i prawy nie mieścił się w ramach myślenia współczesnych sobie ludzi. To sprawiło, że z czasem już nikt o nim nie pamiętał, pomimo jego męczeństwa wszyscy o nim zapomnieli. Ks. Niżnik uważa: że gdyby nie pośmiertne objawienia św. Andrzeja, nikt by dzisiaj o Boboli nic nie wiedział, nikt by się nim nie zajmował. Objawił się 3 razy, chodzi o te najważniejsze objawienia:

  • pierwsze miało miejsce w Pińsku w 1702 roku, kiedy objawił się obiecując, że uratuje Kolegium Ojców Jezuitów przed zniszczeniem przez Szwedów pod warunkiem odnalezienia trumny z jego ciałem. Została ona odnaleziona z zachowanym od rozkładu ciałem, a Kolegium zostało ocalone od potopu szwedzkiego. To objawienie odbiło się szerokim echem i przyczyniło się do beatyfikacji Andrzeja Boboli 24 czerwca 1853 przez papieża Piusa IX.
  • Drugie było 117 lat później w Wilnie. W roku 1819 objawił się ojcu Alojzemu Korzeniewskiemu, dominikaninowi, przekazując następujące 3 proroctwa: pierwsze, że gdy skończy się wielka wojna, Polska znowu będzie na mapach świata; drugie, że nadejdą czasy, kiedy on będzie patronem Polski oraz trzecie, że gdy będzie jej głównym patronem, Polska będzie w pełnym rozkwicie.
    Dwa pierwsze proroctwa się spełniły, trzecie – dotyczące jego głównego patronatu nad Polską – jeszcze nie.
    Kiedy latem 1920 roku armia bolszewicka ruszyła na Warszawę, między 6 a 15 sierpnia na terenie archidiecezji warszawskiej odprawiano nowennę do Matki Bożej Częstochowskiej i do bł. Andrzeja Boboli. Nowennie towarzyszyły procesje z relikwiami bł. Andrzeja Boboli i bł. Władysława z Gielniowa. Pamiętamy, że zwycięstwo w bitwie o Warszawę uznano i nazwano „Cudem nad Wisłą”. Po tym niezwykłym wydarzeniu rozpoczęto starania o kanonizację Andrzeja Boboli. Warto dodać, że około 1936 roku św. Siostra Faustyna Kowalska doznała objawienia, które tak opisała: „W pewnej chwili ujrzałam stolicę Baranka Bożego i przed tronem trzech świętych: Stanisława Kostkę, Andrzeja Bobolę i Kazimierza Królewicza, którzy się wstawiali za Polskę” (Dz. 689). Wizja ta miała miejsce dwa lata przed kanonizacją Andrzeja Boboli.
  • Trzecie objawienie Andrzeja Boboli miało miejsce w Strachocinie w 1987 roku po 168 latach. Święty objawił się ks. prałatowi Józefowi Niżnikowi. Kult św. Andrzeja w sanktuarium jego imienia w Strachocinie rozpoczął się 16 maja 1988 roku, gdy w sposób uroczysty do świątyni zostały wniesione relikwie Świętego i umieszczone w nowym ołtarzu poświęconym św. Andrzejowi. Panuje powszechne przekonanie, że Ci co przyjeżdżają do Bobolówki, do sanktuarium strachocińskiego, wyjeżdżają zakochani w tym miejscu i jego patronie i zawsze tam wracają.

I tu rodzi się pytanie: dlaczego Pan Bóg pozwalał objawiać się św. Andrzejowi po śmierci aby przypominać o sobie? Czy po to, żeby był jeszcze jednym świętym w katalogu? Czy może chodzi o coś więcej w tych objawieniach? Refleksja nad objawieniami wskazuje, że św. Andrzej Bobola pojawiał się wtedy, gdy Polska była w niebezpieczeństwie. To tak uratował Pińsk przed Szwedami, a kiedy nie było nas na mapach świata to przyszedł i powiedział: „Nie, nie bójcie się Polacy, jak się skończy wielka wojna znowu będziecie na mapach świata”. Wlał nadzieję w odzyskanie niepodległości. W objawieniach przekazywał Polakom: Będę wam pomagał… Ludzie nie dość gorąco i nie tak jak trzeba zwracają się do mnie. Mogę być bardzo pomocny w zażegnywaniu wielkich katastrof. Mogę nieść ulgę w cierpieniu… I to się dzieje współcześnie o czym mówi wiele świadectw ze Strachociny i innych miejsc kultu św. Andrzeja. Dlatego dziś wołamy do Ciebie: „Św. Andrzeju pomóż nam w tym trudnym czasie wojny, niepokoju i rozłamów wewnętrznych, wlej w nasze serca nadzieję i obdarz wolą wytrwania w wierze i jedności z Kościołem”.


Duchu Święty, który oświecasz serca i umysły nasze, dodaj nam zdolności i ochoty, aby ta Eucharystia była dla nas pożytkiem doczesnym i wiecznym. Przez Chrystusa Pana naszego.

Amen.