Katecheza 39: Eucharystia – Czym są duchowe ofiary?

Aby owocnie przeżywać Mszę Świętą powinniśmy wnikać w jej duchowy sens, zwłaszcza w tajemnicę Ofiary. Wiemy już że Msza Święta jest doskonałą ofiarą Jezusa Chrystusa, do której Bóg Ojciec zaprasza również nas jako Kościół. Zastanówmy się dziś, na czym ma polegać nasz udział w Eucharystii, który Pismo Święte nazywa składaniem duchowych ofiar, miłych Bogu.

Z poprzedniej katechezy powinniśmy pamiętać, że składanie Bogu ofiar było uważane w Biblii za jedną z najwznioślejszych i najskuteczniejszych czynności religijnych. Przypomnijmy, że istotą ofiary nie jest ani zmiana postawy Boga, ani też cierpiętnictwo, czyli skupienie się na ponoszonej stracie i cierpieniu. Pan Bóg jest uwielbiony najpełniej przez składanie ofiary wtedy, gdy składający daje całego siebie Bogu i swoim braciom oraz gdy przez ten dar z siebie wzrasta Jego miłość.

Dlatego św. Paweł woła:

„A zatem proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej” (Rz 12, 1).

Święty Piotr natomiast dopowie:

„Zbliżając się do Tego, który jest żywym kamieniem (…), wy również niby kamienie jesteście budowani jako duchowa świątynia, by stanowić święte kapłaństwo, dla składania duchowych ofiar, przyjemnych Bogu przez Jezusa” (1 P 2, 4-5).

Aby zrozumieć te teksty przypomnijmy, że Izraelici wierzyli, iż Bóg zamieszkuje w Świątyni Jerozolimskiej, w miejscu, które dziś nazwalibyśmy „sanktuarium” lub „święte świętych”. Do tego miejsca mógł wejść tylko najwyższy kapłan, a gdy zbliżył się ktoś niepożądany, musiał zostać ukarany śmiercią. Starotestamentalny kult wypełnił się z chwilą, gdy zamieszkał pośród nas Jezus Chrystus, Wcielony Bóg, który sam o sobie powie, że jest jedyną prawdziwą świątynią. Od chwili Jego śmierci, kiedy zasłona przybytku rozdarła się na dwoje, kończy się starotestamentalny kult związany z miejscem w Jerozolimie, a rozpoczyna się kult „w duchu i w prawdzie”, związany z Ciałem Chrystusa.

 

Zwróćmy uwagę na kilka istotnych różnic w stosunku do Starego Testamentu:

Po pierwsze, tym, który sprawuje kult jest sam Jezus Chrystus – Najwyższy Kapłan. A ponieważ Chrystus to zarówno On sam jako Głowa Ciała oraz my – Kościół, jako Jego Mistyczne Ciało, jesteśmy więc wszyscy zaproszeni, by składać ofiary razem z naszym Zbawicielem. Choć Jego ofiara jest doskonała i niczego jej nie brakuje, pragnieniem Jezusa jest to, aby wszyscy mogli doświadczyć bliskości Boga. Dlatego mówi:

„A Ja, gdy zostanę wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie” (J 12, 32).

Wszyscy jesteśmy więc zaproszeni do takiej bliskości z Bogiem i takiej relacji, jaką ma z Nim Jego Umiłowany Syn – Jezus Chrystus.

 

Po drugie, dzięki ofierze Jezusa nie musimy już umierać składając siebie w ofierze, ani z powodu naszych grzechów, ani ze względu na zbytnią bliskość z Bogiem. Słowo Boże uczy nas, że w Jezusie mamy śmiały przystęp do Boga (Ef 3, 12), a dzięki Jego Krwi możemy wejść do Miejsca Świętego (Hbr 10, 19), czyli Serca Boga. Bóg nie jest już odległy czy niedostępny, bo dzięki kapłaństwu Jezusa każda nasza modlitwa jest zanoszona do Ojca. Szczególną cechą kapłaństwa Jezusa jest to, że zaprasza nas do udziału w Nim na dwa różne sposoby: przez kapłaństwo chrzcielne, czyli wspólne i kapłaństwo urzędowe, czyli służebne, na mocy którego sprawuje się sakramenty.

Tajemnicę kapłaństwa wspólnego doskonale rozumieli chrześcijanie pierwszych wieków. Niekiedy nawet byli nazywani przez pogan „ateistami”, bo kiedy ci pytali ich o najważniejsze elementy religii, a więc świątynię, w której mieszka Bóg, o ołtarz, gdzie składa się ofiary i o kapłanów, którzy to czynią, chrześcijanie odpowiadali z rozbrajającą szczerością: „to ja jako chrześcijanin jestem zarówno świątynią, w której mieszka Bóg, ołtarzem, na którym składam ofiarę z samego siebie, jednocząc się z jedyną ofiarą Chrystusa i jestem kapłanem własnej egzystencji, na mocy chrztu”.

 

Mówiąc nieco bardziej konkretnie: skoro najmilszą ofiarą dla Boga jest to, gdy jesteśmy darem dla Niego i dla naszych braci, a przy tym duchowo wzrastamy w miłości, nie musimy wcale szukać specjalnych okazji, by realizować swoje kapłaństwo chrzcielne. Są to miliony konkretnych sytuacji, gdy tracimy siebie. Jest to czas ofiarowany Bogu na modlitwę, o który walczymy pośród wielu obowiązków dnia. Są to wszystkie momenty, gdy ze względu na miłość do swojej rodziny poświęcamy się: gotując obiad czy zarabiając na utrzymanie. Są to chwile, gdy pokłócimy się z kimś bliskim, ale ze względu na Jezusa przebaczamy i ustępujemy. Ofiarą duchową staje się również nasze pragnienie świętości i walka z grzechem, gdy po raz kolejny przychodzimy do spowiedzi i mamy szczere pragnienie poprawy. Jest to całe życie, któremu świadomie nadajemy taki sens, żeby było ofiarą dla Boga i dla braci.

 

Po co jest w takim razie Eucharystia? Najpierw po to, aby te nasze codzienne ofiary nabrały prawdziwej doskonałości. W Starym Testamencie ofiara nie była przyjęta, dopóki nie strawił jej ogień z Nieba. W czasach Kościoła, gdy przynosimy nasze niedoskonałe ofiary na Eucharystię, mocą Ducha Świętego – prawdziwego Ognia z Nieba – zostają one oczyszczone i zjednoczone, jakby stopione z jedyną ofiarą Chrystusa i dopiero w Nim nabierają pełnej skuteczności. A czym jest ta skuteczność? Jest to nasza duchowa przemiana, która raduje serce Boga. Oznacza to, że każda nasza nawet mała i skromna ofiara nabiera nieskończonej mocy, gdy tylko Duch Święty podczas Eucharystii złączy ją z ofiarą Jezusa. Jakże wspaniałe narzędzie do zanoszenia modlitw i naszego duchowego rozwoju zostawił nam tu na ziemi Bóg w postaci Eucharystii!

Eucharystia jest również po to, aby nam nie zabrakło sił do takiego życia. W Starym Testamencie ofiara zanim została złożona Bogu musiała zostać zabita, aby dopełnić jej doskonałości. Dzięki ofierze Jezusa nie musimy fizycznie oddawać życia. Mamy natomiast stać się żywymi ofiarami. Z żywą ofiarą jest jednak taki problem, że lubi uciekać z ołtarza. Nasze codzienne umieranie dla grzechu i walka, by wypełniać wolę Pana Boga, nieraz kosztuje i boli. Czasem mamy wrażenie, że jest ponad nasze siły, dlatego Eucharystia ma stać się dla nas duchową siłą. Bez niej nie damy rady i przy pierwszym lepszym cierpieniu, będącym skutkiem prawdziwego pójścia za Jezusem, albo wystraszymy się, albo dla świętego spokoju będziemy chcieli wrócić do starego, grzesznego lub przeciętnego życia.

 

Z przekonaniem o wielkiej duchowej sile, tkwiącej w Eucharystii, w modlitwie do Ducha Świętego prośmy o dobre przeżycie Najświętszej Ofiary.


Duchu Święty, który oświecasz serca i umysły nasze, dodaj nam zdolności i ochoty, aby ta Eucharystia była dla nas pożytkiem doczesnym i wiecznym. Przez Chrystusa Pana naszego.

Amen.