Katecheza 24: Adoracja – po co mamy być święci ?!

W ostatnich katechezach dużo uwagi poświęciliśmy adoracji Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Adoracja, czyli uwielbienie Boga, jest jednym z dwóch najważniejszych celów każdej liturgii, modlitwy i naszego życia. Gdy więc przychodzimy na Mszę świętą, naszym największym pragnieniem powinno być uwielbienie Boga, a nie załatwianie własnych spraw. Ponieważ nie jest to takie oczywiste, potrzebna jest nieraz długa droga, by to zrozumieć. Tę drogę pokonuje się właśnie poprzez częstą praktykę adoracji. Jest ona jednym z najlepszych sposobów, aby odkryć, że gdy Boga stawiamy na pierwszym miejscu i uznajemy, że On jest Bogiem, a więc kimś niezbędnym i potrzebnym w naszym życiu, wtedy najbardziej możemy doświadczyć Jego działania. To działanie Boga Katechizm nazywa uświęcaniem nas. Jest to drugi cel każdej liturgii i każdej naszej modlitwy, dlatego najbliższe katechezy poświęcimy właśnie temu, aby w praktyczny i w przystępny sposób wyjaśnić co znaczy, że Bóg nas uświęca. Dziś zacznijmy od wyjaśnienia co Kościół rozumie przez to, że mamy być świętymi.

Kiedy słyszymy słowa „święty”, „świętość”, nasze myśli biegną najpierw do osób świętych, a więc takich, które Kościół wyniósł na ołtarze. Świętość kojarzymy zazwyczaj z kimś, kto albo całe dnie spędza na modlitwie, albo oddał się całkowicie jakimś dziełom charytatywnym, jak matka Teresa z Kalkuty. Nie jest to jednak właściwy obraz chrześcijańskiej świętości. Dwa najczęstsze błędy, które popełniamy myśląc o świętości, to przekonanie, że świętość nie jest do niczego potrzebna w naszym codziennym życiu oraz traktowanie jej jako czegoś niemożliwego do osiągnięcia dla zwykłego człowieka.

Nie tak dawno ukazała się adhortacja Papieża Franciszka, poświęcona świętości w naszym życiu. Papież najpierw przypomina w niej, że świętość jest naszym obowiązkiem. Prosi o to sam Bóg w słowach

„Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty” (Kpł 11, 44; 1P 1, 16).

Pewnie wszyscy chcielibyśmy kiedyś trafić do Nieba, lecz chyba już nie każdy chciałby zostać świętym, a przecież jest to dokładnie to samo! Jeśli chcemy w przyszłym życiu cieszyć się wieczną nagrodą, musimy już tu na ziemi, tu i teraz, zadbać o naszą świętość. Nie ma innej
możliwości!

 

Skoro już wiemy, że świętość jest naszym największym obowiązkiem, spróbujmy teraz zrozumieć, że jest ona naprawdę możliwa do osiągnięcia dla każdego z nas. Papież Franciszek pisze tak:

„Aby być świętymi, nie trzeba być biskupami, kapłanami, zakonnikami ani zakonnicami. Często mamy pokusę, aby sądzić, że świętość jest zarezerwowana tylko dla tych, którzy mają możliwość oddalenia się od zwykłych zajęć, aby poświęcać wiele czasu modlitwie. Ale tak nie jest. Wszyscy jesteśmy powołani, by być świętymi, żyjąc z miłością i dając swe świadectwo w codziennych zajęciach, tam, gdzie każdy się znajduje.
Jesteś osobą konsekrowaną? Bądź świętym, żyjąc radośnie swoim darem. Jesteś żonaty albo jesteś mężatką? Bądź świętym, kochając i troszcząc się o męża lub żonę, jak Chrystus o Kościół. Jesteś pracownikiem? Bądź świętym wypełniając uczciwie i kompetentnie twoją pracę w służbie braciom. Jesteś rodzicem, babcią lub dziadkiem? Bądź świętym, cierpliwie ucząc dzieci naśladowania Jezusa. Sprawujesz władzę? Bądź świętym, walcząc o dobro wspólne i wyrzekając się swoich interesów osobistych. Pozwól, by łaska twego chrztu owocowała na drodze świętości. Pozwól, aby wszystko było otwarte na Boga i dlatego wybierz Jego, wybieraj Boga wciąż na nowo. Nie zniechęcaj się, ponieważ masz moc Ducha Świętego do tego, by świętość była możliwa. Ona w głębi jest owocem Ducha Świętego w twoim życiu” (Gaudete et Exsultate 14-15).

 

Tu na ziemi świętość owocuje szczęściem, dlatego Papież Franciszek naucza dalej, że istnieje tylko jeden smutek – nie być świętym. Świętość to zatem przeciwieństwo „życia przeciętnego, rozwodnionego i pustego”, i to właśnie Bóg chce nam dawać, gdy przystępujemy do komunii. Nie da się bowiem osiągnąć świętości własnym wysiłkiem. Będzie to niezwykle trudne, męczące, a nawet frustrujące. Świętymi możemy zostać przebywając blisko z Tym, który jest Święty i karmiąc się Jego pokarmem. Po to jest właśnie Msza święta, a zwłaszcza Komunia Święta. Gdy przyjmujemy Jezusa do naszych serc, Jego świętość dotyka i przemienia nas.

Św. Franciszek Salezy powiedział kiedyś, że:

„jedna dobrze przeżyta Komunia Święta zdolna jest zmienić nas w świętych i doskonałych”. A św. Jan Bosko dodaje: „Każdy potrzebuje Komunii: dobrzy, aby pozostali dobrymi i źli, aby stali się dobrymi. Komunia nie jest dla świętych, a dla tych, którzy chcą stać się święci. Leki podaje się chorym, jak słabym daje się jeść”.

 

Uwierz dziś, że Bóg w Komunii Świętej ma moc, aby z Ciebie zrobić świętego. Bóg jest naprawdę większy od twojego grzechu i twoich największych wad. Nie z takimi grzesznikami już sobie radził. Nie każdy święty dobrze zaczynał, ale każdy dobrze kończył. A kiedy w to wątpisz i „odczuwasz pokusę, by zaplątać się w swoją słabość, podnieś oczy ku Ukrzyżowanemu i powiedz: Panie, jestem biedakiem, ale Ty możesz dokonać cudu uczynienia mnie trochę lepszym” (GE 15). Ten cud będzie się dokonywał, gdy będziemy często przystępować do Eucharystii.

 

Już za chwilę rozpocznie się święty czas, kiedy spotykamy się z trzykroć świętym Bogiem. On sam oczyści nas z grzechów podczas aktu pokuty, zachęci nas do tej świętości w swoim Słowie, a w Komunii da siłę i moc, by w niej trwać. O ile nie jesteś w stanie grzechu ciężkiego, przyjmij ją jako lekarstwo na grzech i pokarm, aby być świętym.

 


Duchu Święty, który oświecasz serca i umysły nasze, dodaj nam zdolności i ochoty, aby ta Eucharystia była dla nas pożytkiem doczesnym i wiecznym. Przez Chrystusa Pana naszego.

Amen.