Katecheza 27: Komunia – my przyjmujemy Boga, czy Bóg przyjmuje nas ?

Nieraz tłumaczymy dzieciom, że gdy przyjmujemy Komunię świętą, przyjmujemy do naszego serca Jezusa. Jest to jak najbardziej poprawne tłumaczenie, lecz jako dorośli katolicy powinniśmy rozumieć Komunię Świętą dużo głębiej i dojrzalej.

 

Dziś spróbujemy zrozumieć, że w czasie Komunii Świętej nie tylko my przyjmujemy Jezusa do naszych serc, lecz to bardziej Jezus przyjmuje nas do swojego serca. Czym się różni jedno od drugiego? Posłuchajmy najpierw słów z Dzienniczka św. s. Faustyny Kowalskiej:

„Rano podczas Mszy świętej czułam bliskość Boga, duch mój bezwiednie zatonął w Bogu. – Wtem usłyszałam te słowa: Tyś mieszkaniem miłym dla Mnie, w tobie odpoczywa Duch Mój. Po tych słowach czułam spojrzenie Pana w głąb serca mego, a widząc swą nędzę, upokarzałam się w duchu i podziwiałam wielkie miłosierdzie Boże, że się do takiej nędzy zbliża ten Pan najwyższy. W czasie Komunii świętej radość zalała duszę moją, czułam, że jestem złączona ściśle z Bóstwem; wszechmoc Jego pochłonęła całą istotę moją. Przez cały dzień czułam w szczególny sposób bliskość Boga, a chociaż obowiązki mi nie pozwoliły pójść ani na chwilę przez cały dzień do kaplicy, to jednak nie było chwili, w której bym nie była złączona z Bogiem, czułam Go w sobie w sposób więcej odczuwalny, aniżeli kiedy indziej” [Dz. 346].

 

To, co przed chwilą usłyszeliśmy, to doświadczenie mistycznego zjednoczenia z Jezusem, w którym siostra Faustyna wyznaje, że z jednej strony jej serce stało się mieszkaniem dla Boga, z drugiej natomiast czuła, że wszechmoc Jezusa pochłonęła jej całą istotę. Za tym zdaniem kryje się bardzo głęboka treść. Zjednoczenie, które dokonuje się w Komunii sprawia bowiem dwa skutki: wieczny i wszechmocny Bóg zamieszkuje w naszym sercu, a jednocześnie nasze śmiertelne i niedoskonałe życie zostaje wzniesione i połączone ze świętością Trójcy Świętej i wiecznością. Podczas Komunii świętej nie tylko my przyjmujemy Boga, ale to przede wszystkim Bóg przyjmuje nas do siebie i do swojego wiecznego życia.

 

Nie da się zrozumieć Eucharystii bez wieczności. Jeśli ktoś nie spodziewa się życia wiecznego, ten nie zrozumie ani daru Eucharystii, ani jej potrzeby. Najpierw musimy uwierzyć w słowa Jezusa, który mówi: „Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie; Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym”. Czym jest dla nas wieczność? Wielu katolików trochę wierzy, a trochę nie wierzy w życie wieczne. Dwa najczęstsze błędy, które popełniamy myśląc o życiu wiecznym, to rozumienie go jako bliżej niesprecyzowaną możliwość, że człowiek jakoś przetrwa swoją śmierć oraz myślenie, że życie wieczne należy się każdemu, kto żyje uczciwie, tak jak stopień magistra studentowi.

 

Tymczasem musimy sobie uświadomić najpierw to, że my naprawdę jesteśmy istotami, które mają początek, ale nie mają końca. Każdego z nas czeka życie wieczne, lecz może być ono dwojakie: w wiecznej radości lub w wiecznym cierpieniu.

 

Po drugie, życia wiecznego w Niebie nie da się kupić samymi dobrymi uczynkami. Po grzechu pierworodnym nam się ono nie należy. Dlatego życie wieczne w Niebie jest przede wszystkim darem miłości Boga, wysłużonym przez ofiarę krzyża Jezusa Chrystusa. To, co wyobrażamy sobie jako Niebo, to nie tylko wieczna radość, ale bezgraniczne wypełnienie się miłością, spełnienie naszych największych tęsknot, bycie ogarniętym nieskończoną miłością Trójcy Świętej. Brak nam słów, aby opisać ten stan, lecz dzięki takim osobom, jak s. Faustyna możemy choć trochę to sobie wyobrazić, gdy rozważamy czego doświadczała w momencie przyjmowania Komunii świętej. Eucharystia to przecież – jak uczy Kościół – przedsmak i zapowiedź tego, czego doświadczymy w przyszłym życiu w Niebie, dlatego siostra Faustyna pisze tak:

„W czasie Komunii świętej radość zalała duszę moją, czułam, że jestem złączona ściśle z Bóstwem; wszechmoc Jego pochłonęła całą istotę moją [Dz. 346]. Pragnąłeś, o Jezu, zamieszkać w moim sercu, Twoja żywa krew łączy się z krwią moją. Kto pojmie tę ścisłą łączność? Moje serce zamyka Wszechmocnego, Nieogarnionego. O Jezu, udzielaj mi swego życia Bożego, niech Twoja czysta i szlachetna krew pulsuje całą mocą w moim sercu. Oddaję Ci całą istotę moją, przemień mnie w siebie i uczyń mnie zdolną do spełnienia we wszystkim Twojej świętej woli, do miłowania nawzajem Ciebie. O słodki mój Oblubieńcze, Ty wiesz, że serce moje nie zna nikogo prócz Ciebie. Otworzyłeś w mym sercu głębię nienasyconą miłowania Ciebie; od pierwszej chwili poznania, Ciebie umiłowało serce moje i utonęło w Tobie jako w jedynym przedmiocie swoim. Niech czysta i wszechmocna miłość Twoja [będzie] pobudką do czynów. Kto zrozumie i pojmie tę głębię miłosierdzia, która wytrysła z Serca Twego?”[Dz. 832]

 

W Komunii Świętej dokonuje się niezwykłe zjednoczenie – do naszego serca przychodzi sam Bóg, a jednocześnie daje nam dostęp do swojego kochającego serca i do wieczności. Choć, jak często mawiamy, to my przyjmujemy Jezusa do naszego serca, tak naprawdę to On przyjmuje nas do swojego boskiego życia. Mamy przez to udział we wszystkim, co należy do Boga: możemy spożywać chleb aniołów jako pokarm i siłę w naszych problemach. Możemy się karmić obecnością i bliskością Boskiego Oblubieńca, kiedy doświadczamy pustki i samotności. Gdy brakuje nam cierpliwości i miłości do bliskich, mamy dostęp do niewyczerpanych źródeł tych cnót. Tak naprawdę wszystko co Boga, staje się nasze, bo Komunia to zjednoczenie!

 

Już za chwilę będziemy mogli tego doświadczyć. Gdy przyjmiemy w Komunii Świętej Jezusa do naszego serca, On sam jako Król Miłości, przyjmie nas do swojego serca. Zaprosi tam wszystkich spragnionych, zmęczonych, smutnych i samotnych. Jedyne, co powinniśmy uczynić, to pragnąć zjednoczyć się z Nim. On wtedy wypełni każdy głód, każdą pustkę i tęsknotę.

 


Duchu Święty, który oświecasz serca i umysły nasze, dodaj nam zdolności i ochoty, aby ta Eucharystia była dla nas pożytkiem doczesnym i wiecznym. Przez Chrystusa Pana naszego.

Amen.